niedziela, 25 grudnia 2011

MIŁOŚCI CZAS ;)

Usłyszałam piękne słowa podczas życzeń, szczere i mocne: jesteś dobrą osobą. Jak patrze na Ciebie to wiem, że Bóg istnieje i jest dobry...! ;)
Inna osoba napisała mi, że dzięki mnie jest lepszym człowiekiem... ;) DZIĘKUJĘ ;*

Moje życzenia dla Was...

"...ale dzis miłości czas. Ty budzisz ją w nas..." 
Niech nowo narodzony Jezus błogosławi, strzeże i obudzi w nas miłość oraz pokój. Świętości ;D

poniedziałek, 19 grudnia 2011

sms z nieba - cytatowo 3

Kolejna seria cytatów:

"Pokuta jest środkiem, a nie celem"  św. Katarzyna
"Bóg nie zsyłałby na swych przyjaciół wielkich pragnień, gdyby nie postanowił ich zrealizować" św. Katarzyna
"Lepiej być bez płaszcza niż bez miłosierdzia" św. Katarzyna
"Duch pokuty polega na wypełnianiu obowiązków, które niesie chwila" św. Josemaria
"Wystarczy uśmiech, gest, trochę miłości, by obficie ofiarować przyjaciela" św. Josemaria Escriva
"Nieraz Krzyż  zjawia się nagle przed nami, chociaż go nie szukamy: to Chrystus pyta o nas" św. Josemaria Escriva
"Zostańmy świętymi, a w ten sposób - po byciu razem na ziemi - będziemy zawsze razem w niebie" św. Ojciec Pio
"Niech każdy ma na oku nie tylko swoje własne sprawy, ale też i drugich" Flp 2, 4
"Stan duszy odbija się w postawie całego ciała" św. Tomasz Morus
"Nikt nie idzie sam do nieba" św. Brat Albert
"Jaka modlitwa taka doskonałość, jaka modlitwa taki dzień cały" św. Brat Albert
"Gromadź skarby miłości, zabierzesz je z sobą do nieba" św. Urszula Ledóchowska
"Biedna ta dusza, której Pan Jezus do szczęścia nie wystarczy" św. Urszula Ledóchowska
"Jezus nawiedza mnie w Komunii św., a ja odwiedzam Jego biedaków" bł. Piotr Jerzy Frassati

To narazie tyle cytatów z smsków z nieba ;D Właśnie słyszę w głośnikach słowa "Grupa Salwator - Redemptor jest dla mnie jednym wielkim cudem. Bożym cudem" ;)

środa, 14 grudnia 2011

Wstydzimy się?

Usłyszałam ostatnio na rekolekcjach takie zdanie: "Szatan gdy grzeszymy zabiera nam wstyd, gdy chcemy się wyspowiadać oddaje nam ten wstyd" Taki był sens tego zdania. Ależ to jest ciekawe, gdy popełniamy grzech, robimy coś złego NIE WSTYDZIMY SIĘ! Ale kiedy chodzi o miłość, przebaczenie, świętość u kratek konfesjonału odbiera nam mowę. Bo się WSTYDZIMY, boimy się, może nawet głupio nam. Dobrze, ze nam głupio, że wstydzimy się tego co żeśmy zrobili... Szkoda tylko, że ten wstyd bardzo często zabiera nam odwagę i możliwość spowiedzi. Szkoda, że tak bardzo nie wstydzimy się kiedy robimy drugiemu lub sobie krzywdę, szkoda, że wtedy nam nie odbiera mowy, czy odwagi by zrobić coś złego. Szatan wie, jak się zakręcić wokół człowieka, by tylko zgrzeszył. Druga rzecz, którą zauważyłam to... przyzwyczailiśmy się do naszych grzechów. Niektóre z nich już nawet nie nazywamy grzechem czy normalnością... Ja zauważyłam, ze im częściej przystępuję do Sakramentu Pokuty i Pojednania tym łatwiej mi powiedzieć: NIE! Łaska Boża daje dużo siły!
A w ostatnim czasie byłam na rekolekcjach. Ale nie tak jak zawsze będąc uczestnikiem, tylko pomagałam przy prowadzeniu ich... Ciekawe uczucie i przeżycie. Nie żałuje tego czasu "odpoczynku" Pozdrawiam ;)

piątek, 2 grudnia 2011

SDM

Czasem tak po ludzku współczujesz nam - Boże
bo nawet Ty nie zawsze pomóc nam już możesz 


Nie żebyś boskość czy moc swoją tracił
lecz zbyt jasno widzisz że my wciąż mali tacy

Chowasz więc nasze sprawydo bocznej kieszeni
i czasem zapominasz że my tu na Ziemi

Samotni jak gwiazdy które w ruch puściłeś
lub jak kruche gałęzie którym wiatr skradł siłę

A Twoje święte nakazy tak niezwykłe plany
często nam niepojęte więc jak im sprostamy?

Choć Ty najlepiej wiesz po co zsyłasz burzę
wiesz też kto cierpliwy a kto już nie zdzierży dłużej

Ile jest cierpliwości w Twej boskiej postawie
czasem tak nam trudno Ty najlepiej wiesz mój Panie

A świat się kręci coraz bardziej szalony
jakby wyrwał się nagle spod wszelkiej kontroli

Hm... Ostatnio zawodzę się na ludziach... I to tylko tyle na dziś... SDM...  

piątek, 18 listopada 2011

Okradam Kościół?

Obecnie montuje filmy... Wiem, że dla wielu to ogromne zdziwienie, ale montuje filmy!!! Ciesze się bardzo tym, daje mi to dużą satysfakcję! Są one jeszcze do poprawki, ale nie ma co za wiele od siebie wymagać. Dopiero co poznaję nowy program ;) Odkryłam swój nowy "talent", to tak apropo Ewangelii z ostatniej niedzieli... Montując film, słuchałam kazania ks. Grzegorza Mocarskiego. Bardzo mi się podobało co mówił o byciu człowieka w kościele / Kościele. Wkleję fragment tego kazania:

„Niedawno miałem dosyć długą  rozmowę z 29 letnim mężczyzną. I on w pewnym momencie powiedział mi tak: Proszę księdza, ja chodzę to kościoła zasadniczo tylko wtedy kiedy mam taka potrzebę. O!- pomyślałem sobie. Ale chyba Bóg też mnie troszeczkę natchnął i powiedziałem: Kochany, ale Ty OKRADASZ Kościół…  Wiesz z czego okradasz? Z tego co w Tobie jest dobre, niepowtarzalne, piękne. Bo Ty nie przychodząc do kościoła / Kościoła, do wspólnoty, do której należysz, nie wnosisz tego dobra! Pozbawiasz tego dobra, tych, którzy mogliby doświadczać tego dobra. Zastanowił się i chyba zrozumiał… Modlitwa indywidualna jest potrzebna, bo Jezus powiedział:  Jeśli chcesz się modlić to wejdź do swojej izdebki i się módl. Ale ten sam Jezus powiedział: Gdzie dwaj albo trzej są zebrani w imię moje, tam Ja jestem pośród nich!
  Może warto zastanowić się, z czego ja okradam Kościół? Z dobra i talentów które mam? Ze swojego powołania? Na konie wiersz i piosenka, obydwie rzeczy z ostatnich Zaduszek!

http://www.youtube.com/watch?v=dL2uKfzmpDw 




Bo widzisz tu są tacy którzy się kochają
i muszą się spotkać aby się ominąć
bliscy i oddaleni jakby stali w lustrze
piszą do siebie listy gorące i zimne
rozchodzą się jak w śmiechu porzucone kwiaty
by nie wiedzieć do końca czemu tak się stało

są inni co się nawet po ciemku odnajdą

lecz przejdą obok siebie bo nie śmią się spotkać
tak czyści i spokojni jakby śnieg się zaczął
byliby doskonali lecz wad im zabrakło

bliscy boją się być blisko żeby nie być dalej

niektórzy umierają-to znaczy już wiedzą
miłości się nie szuka jest albo jej nie ma
nikt z nas nie jest samotny tylko przez przypadek

są i tacy co się na zawsze kochają
i dopiero dlatego nie mogą być razem
jak bażanty co nigdy nie chodzą parami

można nawet zabłądzić lecz po drugiej stronie

nasze drogi pocięte schodzą się z powrotem.

Jan Twardowski


środa, 9 listopada 2011

Aniołem?

Jest wiele rzeczy, które się dzieją... Opiszę dwie ważne ;)

PO PIERWSZE: Pielgrzymka! "Uczestniczę" w robieniu filmu pielgrzymkowego, a raczej słyszę jak Tomek go robi. ;) Było też spotkanie popielgrzymkowe w ostatnia sobotę, wybierałam zdjęcia, oglądałam wszystkie... Trochę się kręci wokół tej pielgrzymki. A jak już pisałam wcześniej, nie był to najłatwiejszy czas w moim życiu. Nie chciało mi się go po raz kolejny przeżywać, ale widzę że warto było! Uświadomiłam sobie, jak wiele ten czas zmienił we mnie. Dodał mi odwagi, do czego? Do powiedzenia o swoich uczuciach, wyrażenia swojego zdania... Zaczynam inaczej patrzeć na tę pielgrzymkę... ;)


PO DRUGIE: Akceptacja siebie! Mam z tym duże trudności, nie potrafię zaakceptować pewnych grzechów, tego co robię i tego, że zawsze mogę więcej.
Na jednej spowiedzi, gdy powiedziałam: Nie potrafię zaakceptować siebie. Ksiądz: Czego nie potrafisz zaakceptować? Ja: Swoich grzechów, dołuję się tym! Ks: A kim Ty jesteś? Zamurowało mnie, nie zrozumiałam... Ks: Aniołem? Ja: No nie jestem aniołem Ks: Czyli człowiekiem, tak? Ja: Tak. Ks: To bądź tym człowiekiem. Grzesznym i upadającym. I grzechem musisz się przejmować, ale nie daj, abyś popadła w rozpacz. Bo tego właśnie chce szatan. Rozpaczy nad samym sobą, patrzenia tylko na siebie. Tu już niedaleko do egoizmu. Im więcej będziesz się "użalać" nad sobą, tym mniej poświęcisz uwagi Bogu i drugiemu człowiekowi! Bóg Ci odpuści Twoje grzechy i przyjmie Ciebie, ale Ty przyjmij to, że i tak zgrzeszysz.
Oczywiście nie piszę słowo w słowo tego co mówił ksiądz, ale prafrazuje. To było mocne dla mnie doświadczenie! Jeżeli nie odnajdę w sobie dobra i piękna nie będę dobrym człowiekiem, siostrą, kobietą, żoną!
W najbliższą niedzielę będzie przypowieść o talentach... Warto pomyśleć o tym w kontekście swojego życia ;) A tak ogólnie to jest pozytywnie. Polecam się Waszej dalszej modlitwie ;) I takie na koniec pielgrzymkowe zdjęcie ;)


piątek, 28 października 2011

"...jeden bowiem jest Ojciec wasz..."

 Ostatnio założyłam sobie, że będę czytała Ewangelię na następną niedzielę już na początku tygodnia...Przeczytałam w poniedziałek i nie okazała się taka prosta... Znowu o pokorze, pysze. Tym razem nie moje przemyślenie, ale ks. Twardowskiego bo trafiły mocno do mnie te słowa. Zapraszam do przeczytania.

"Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem, jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie"
"Jak rozumieć te słowa, skoro mówimy o ojcach Kościoła, ojcach soborowych, Ojcu Świętym, ojcu spowiedniku? Jak o szkolnym nauczycielu, któremu tyle zawdzięczamy, myśleć jak nie o nauczycielu?
Nie o nazwę tu chodzi. Ewangelia jest zawsze najdalej od tego, co przemyka się po wierzchu. Chodzi o postawę tych, których nazywamy ojcami, nauczycielami, mistrzami. Dla nich te słowa powinny huczeć jak dzwon alarmujący, bo te ogromne tytuły, nadawane przez zwyczaje ludzkie i tęsknotę, stawiają wielkie wymagania, budzą sumienie i właściwie sprawiaja kłopot tym, których tak pięknie nazywają.
Ten kto rodzi kogoś do życia doczesnego czy duchowego, ma być sługą. O tyle jest ojcem, nauczycielem czy mistrzem, o ile służy ludziom.
Święty Jan Vianney do kogoś, kto nazwał go ojcem, powiedział: Dziękuję ci, bo przypomniałeś mi, że jeden jest Ojciec w niebie, a ja jestem jego paskudną karykaturą. Gdybyś powiedział do mnie <<TY>>, nie urządziłbyś mi tak przejmujących rekolekcji" 
ks. Jan Twardowski

Jak dla mnie mocne słowa... Może coś więcej o tym tekście później ;D

wtorek, 27 września 2011

BOHATERSTWO

Oglądając wczoraj film Spiderman 2 usłyszałam ładny tekst... "Każdy z nas ma w sobie bohatera. Tylko wielu nie potrafi go odnaleźć..." i drugi tekst na który już dziś natrafiłam to: "Pełnić wolę Bożą oznacza odsłonić w sobie dobro" (ks. Twardowski)

Tak myślałam dziś przed Najświętszym Sakramentem, dlaczego tak jakoś moje życie jest niepoukładane, dlaczego tak wielu rzeczy się boję, dlaczego...?? Bóg na to: Dorota, odpowiedź jest prosta nie jesteś pokorna osobą... Pokora to stanięcie w prawdzie o samym sobie!
Nie jesteś osobą pokorna jeżeli nie potrafisz zauważyć co dobrego zrobiłaś, jeżeli nie zauważasz, że podarowałaś czas drugiej osobie; jeżeli nie znajdziesz w sobie małego bohatera, który tak wiele robi dla drugiego. Nie musisz przenosić bloków, ratować autobusu. Podziękuj za to, że poprawiłaś komuś dziś humor, dla niego byłaś dziś bohaterem; za to, że podarowałaś może komuś swoje pieniądze - to jest bohaterstwo, za to, że nie czujesz przywiązania do rzeczy - to jest bohaterstwo, za to, że pamiętasz w codziennej modlitwie o bliskich Ci osobach - to jest bohaterstwo; za to, że walczysz z sobą i swoim egoizmem, by komuś nie sprawić przykrości - to jest bohaterstwo; za to, że zrobiłaś coś dobrego dla drugiej osoby, lub powiedziałaś coś dobrego o drugim, a on nawet tego nie wie - to jest bohaterstwo; a może powiedziałaś komuś coś szczerze i boisz się, że nie bedziesz już lubiana - to jest bohaterstwo; może powiedziałaś coś miłego komuś, on tego nie docenił - to jest bohaterstwo...
Każdy z nas jest bohaterem, czy to dla siebie, czy dla drugiej osoby. Dziś w ludziach jest bardzo dużo pychy, bo muszą się dowartościowywać. Jest też brak akceptacji siebie. Nie możemy pełnic woli Bożej, jeżeli nie znajdziemy w sobie bohatera, jeżeli nie znajdziemy w sobie dobra. Bo albo będziemy zbyt pyszni na to, jak celnicy, albo będziemy się za bardzo poniżać. Aby zrobić wielkie rzeczy dla świata, trzeba najpierw zrobić wielkie rzeczy dla siebie. Wiem, co mówię.

czwartek, 22 września 2011

modlitwa powakacyjna

nigdy nie będzie takiego lata...
Boże!
Słuchając tej piosenki, myśląc o przyszłej pracy, zrozumiałam jak wiele znowu za mną... W sobotę kończę czas wakacji, czas odpoczynku, laby. Zaczyna się w moim życiu coś NOWEGO! Rozpocznę nareszcie pracę. Niestety,z mojej winy, nie w wymarzonym zawodzie, ale jestem szczęśliwa. Dziękuję Ci za tę pracę, za ludzi którzy pomogli mi w jej zdobyciu ;)
Ostatnio usłyszałam w filmie ładny i mądry tekst: "Tylko akceptując siebie możemy dobrze wypełnić swoja misje" Może nie cytuję tutaj żadnego świętego czy wielkiego człowieka, ale dla mnie mocne słowa. Widzę po własnym życiu, że nie akceptując siebie, taką jaka jestem, nie zauważając swoich zalet, patrzę tylko na wady. Nie podoba mi się moje podejście do wielu rzeczy...  Widzę, że im trudniej mi zaakceptować siebie, tym trudniejsze staje się życie. Dlaczego? Po pierwsze szatan najpierw uderza w to co nam najbliższe - w nas. Można tutaj się zaśmiać bo to każdy wie. Ale czy każdy z nas zdaje sobie sprawę, że myśląc, że jesteśmy do niczego szatan powoduje w nas smutek, żal, może i złość na siebie, na innych, brak chęci, przygnębienie i można wiele wymieniać. Te emocje, uczucia prowadzą do kolejnych grzechów, niepowodzeń. I wtedy jesteśmy bardziej smutni. Zrobiłam ostatnio mały eksperyment, który Boże podczas spowiedzi mi zaproponowałeś... Wymyśl min 5 cech które masz w sobie, a jeśli tego nie umiesz (nie umiałam), wymień 5 rzeczy z których jesteś ostatnio zadowolona, które Ci się udały... Trudne to było, a szatan wie, że w takich sprawach zdziała najwięcej...
Co do piosenki na początku Boże, słuchając jej, zastanawiałam się czy się cieszyć, czy smucić??? Fakt było wiele pięknych chwil, ale trudności i niepoukładanie jakie było we mnie bardziej dawały się we znaki. Ty wiesz, że już jest ta relacja w miarę poukładana, jest lepiej, była trudna i piękna rozmowa! Do wielu rzeczy, wniosków dałeś Boże dojść mi samej, może dlatego powinnam się cieszyć tymi wakacjami... Dziękuję Ci za to i proszę by teraz było tylko lepiej ;)

poniedziałek, 19 września 2011

cytatowo 2

"Pan Bóg dał Ci twarz, ale śmiać się to już musisz sam" przysłowie irlandzkie
"Człowiek nieraz wrzeszczy, że mu zabrano prawa, podczas gdy tylko pozbawiono go nałogów" Aleksander Świętochowski
"Z ludźmi jest jak z winem, z czasem niektórzy staja się lepsi" bł. Jan XXIII
"Boże, daj mi siłę, abym mógł zrobić wszystko, czego ode mnie żądasz. A potem żądaj ode mnie, czego chcesz" św. Augustyn
"Aby stać sie lepszym, nie musisz czekać na lepszy świat" Phil Bosmans
"Wiedzcie, że to co wystawia waszą wiarę na próbę, rodzi wytrwałość" Jk 1, 3
"Miłość zaczyna się tam, gdzie nie ma oczekiwania na dar" Antoine de Saint - Exupery
"Jeśli miłość jest prawdą to ciała nie widać" ks. Jan Twardowski
"Trochę dobroć w stosunku do drugiego człowieka jest czymś lepszym, niż cała miłość do ludzkości" Richard Dehmel
"Bo czymże świętość, jak nie czystym trwaniem. Wiecznym natchnieniem - i wiecznym kochaniem" Wincenty Pol
"Człowiek ma różne sposoby na walkę ze światem, ale na walkę ze samym sobą jest tylko jeden środek: modlitwa" ks. Janusz St. Pasierb
"Nie pozwól, aby ktokolwiek przyszedł do ciebie i odchodził bez stania się lepszym i bardziej zadowolonym" MT z Kalkuty
"Nie bójcie się słabości człowieka, ani jego wielkości! Człowiek zawsze jest wielkim, także w słabości" JP II
"Aby rozprzestrzeniło się zło, wystarczy, aby dobry człowiek nic nie robił"
"Aby doskonalić przyjaźń, trzeba doskonalić siebie"
"Przyjaciele ranią się prawdą, aby nie zabijać sie kłamstwem"
"Staraj się zawsze byc pożytecznym, lecz nigdy - niezastąpiony" Marie von Ebner - Eschenbach
"Można być świętym z pastorałem w ręku, ale tak samo dobrze można nim zostać, mając w ręku miotłę" bł. Jan XXIII
"Możemy się stać ludźmi wielkiej świętości, jeśli tylko będziemy tego chcieli." MT z Kalkuty
"Jesteśmy zdolni zarówno do dobrego, jak i do złego. Nie urodziliśmy się źli: każdy ma coś dobrego w sobie. Niektórzy ukrywają to, inni zaprzeczają temu, ale mimo to mają to w sobie." MT z Kalkuty


Tak jeszcze wiersz ks. Jana Twardowskiego, apropo niedzielnej Ewangelii o sprawiedliwości...

"Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka 
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny"
ks. Jan Twardowski

środa, 14 września 2011

cytatowo ;)

Postanowiłam sobie wrzucić kilka cytatów, może komuś się przydadzą ;) A ogólnie powiem, że ostatnio dobrze, wiele rzeczy zaczyna się układać. Jest na pewno łatwiej ;) Czekam teraz tylko na pracę bo to rozwiąże kilka moich kolejnych problemów ;p Gdyby nie moja modlitwa i innych ludzi to bym sie poddała.

Dwa cytaty które towarzyszyły mi przez ostatnie jakieś pół roku to:
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Jeśli nie możesz zmienić danej sytuacji to pozwól by ta sytuacja zmieniła ciebie"

"Przy czym za mało jest spełniać wolę Bożą - trzeba ja pokochać"   ks. J.Twardowski 
"Pocieszenie można znaleźć w rozumieniu, że to, czego się boimy, przed czym uciekamy, może nas zbliżyć do Boga" ks.J.Twardowski ;)
"Cierpieniem zdobędziesz więcej dusz niż najlepszym kazaniem" św. Teresa z Lisieux
"Ludzie postanowili, że Boga nie ma. On jednak nie ma obowiązku stosowania się do naszych uchwał" kard. Stefan Wyszyński
"Swoja radość znaleźć w radości drugiego człowieka - oto tajemnica szczęścia" Georges Bernanos
"Radość tkwi nie w rzeczach, ale w głębi duszy" św. Teresa z Lisieux
"Bóg daje orzechy, ale ich nie rozgryza" Wolfgang Goethe
"W każdym małżeństwie to nie droga jest trudna, lecz trudności są drogą" Soren Kierkegaard
"Biada temu, kto pracuje oczekując pochwały świata; świat jest złym płatnikiem i zawsze płaci niewdzięcznością" św. Jan Bosko
"Prawdę należy mówić tylko temu, kto chce jej słuchać" Seneka
"Kochamy bliźniego naprawdę, gdy na własnej skórze odczuwamy tę miłość, to jest, gdy poświęcamy swoja wygodę, swój wolny czas, swój spokój, swoją przyjemność dla bliźniego, gdy kochamy go ofiara" św. Urszula Ledóchowska
"Miłość bliźniego nie byłaby tak utrudniona, gdyby ten bliźni nie byłby tak blisko" Norman Mailer
"Miłość nie liczy się z siłami, wierzy w niemożliwe" św. M M Kolbe
"Świętość nie jest luksusem dla nielicznych, ale obowiązkiem dla mnie i dla ciebie" bł. M T z Kalkuty
"Modlić się - to nie znaczy wiele mówić, ale wiele kochać" św. Teresa z Lisieux
"Kto przyjmuje dobrodziejstwo z wdzięcznością, spłaca juz pierwszą ratę" Seneka
"Bierz ochoczo swój krzyż i ucałuj go. Jak Pan Bóg zobaczy, że niesiesz go ochoczo, to może coś ci jeszcze dołoży" Jan Budziaszek
"Za dwadzieścia lat bardziej będziesz żałował tego, czego nie zrobiłeś, niż tego, co zrobiłeś. Więc odwiąż liny, opuść bezpieczną przystań. Złap w żagle pomyślne wiatru. Podróżuj, śnij, odkrywaj." Mark Twain



niedziela, 4 września 2011

Dar Pana... żona spokojna ;)

"Szczęśliwy mąż, który ma dobrą żonę, liczba dni jego będzie podwójna. Dobra żona radować będzie męża, który osiągnie pełnię wieku w pokoju. Dobra żona to dobra część dziedzictwa i jako taka będzie dana tym, którzy się boją Pana: wtedy to serce bogatego czy ubogiego będzie zadowolone i oblicze jego wesołe w każdym czasie. Wdzięk żony rozwesela jej męża, a mądrość jej orzeźwia jego kości. Dar Pana - żona spokojna i za osobę dobrze wychowaną nie ma odpłaty. Wdzięk nad wdziękami skromna kobieta i nie masz nic równego osobie powściągliwej. Jak słońce wschodzące na wysokościach Pana, tak piękność dobrej kobiety między ozdobami jej domu."
Syr 26, 1-4. 13-16
Wczorajszy ślub był piękny.... ;) Tak tylko cytat wrzucam ;) i link do piosenki ;D Kiedyś napisze coś więcej! Dobrej niedzieli wszystkim ;)
Żono moja

środa, 31 sierpnia 2011

ODPOWIEDZIALNOŚĆ???

"Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś."
Każdy z nas zna te słowa. Są one z książki pt. Mały Książę. Mocniej pisze kard. Stefan Wyszyński:
"Człowiek jest odpowiedzialny nie tylko za uczucia, które ma dla innych, ale i za te, które w innych budzi." 
Skąd taki temat? Wczoraj stojąc przed klasztorem rozmawialiśmy z jednym z ojców. Zaczęliśmy opowiadać o pielgrzymce, co było ciekawe, o zmianach pewnych osób. I Ojciec powiedział, że ten chłopak zmienił się, bo poczuł się odpowiedzialny. Ważnym momentem w życiu mężczyzny jest świadomość odpowiedzialności za własne czyny, tym bardziej odpowiedzialności za drugą osobę, za całą grupę. Zawsze za odpowiedzialność odpowiadają mężczyźni. Przynajmniej tak się zwykło mówić, tak kreują nam to filmy różnego rodzaju. Bo za dom, za rodzinę odpowiedzialny jest mężczyzna, za pieniądze, za wychowanie...itd. W czasach Jezusa śmierć ojca domu doprowadzała kobiety do nędzy, ubóstwa... Nie miały skąd brać pieniędzy, jedzenia, nie miał swoich silnych mężczyzn... Czy Ty tylko mężczyzna ma być odpowiedzialny? Tylko za rodzinę? Nie chce pisać tutaj o takiej odpowiedzialności, ale o "odpowiedzialności w życiu codziennym" Bo odpowiedzialność dotyczy zarówno mężczyzny jak i kobiety, dziecka i rodzica, mnie i Ciebie...!!!

Słownik j.polskiego tak tłumaczy to słowo: 
1. «obowiązek moralny lub prawny odpowiadania za swoje lub czyjeś czyny»
2. «przyjęcie na siebie obowiązku zadbania o kogoś lub o coś»
 
Oba wytłumaczenia mi się podobają ;) Rodzice dbają od narodzin o dziecko lub swoje dzieci. Dzieci w starości dbają o swoich rodziców. Od najmłodszych lat uczy się dzieci brać odpowiedzialność za swoje zabawki, za swój pokój i porządek tam, za zwierzątko które się kupuje, za swoje czyny. Wielu ludzi boi się podejmować ważne decyzje, bo boi się odpowiedzialności, konsekwencji. Popatrzymy jednak na życie codzienne... Czy myślałeś kiedyś o tym, co mówisz do ludzi/ do swoich bliskich/ rodziny/ rodzeństwa/ przyjaciół? Czy zastanowiłeś się co myśli sobie osoba, kiedy mówisz jej słowa np. Kocham Cię/ Bardzo Cię Lubię/ Nienawidzę Cię/ Jesteś najważniejszy/najważniejsza w moim życiu? Pomyślałaś jakie uczucia w drugim człowieku budzisz? Pomyślałeś kiedyś czy mówiąc: Jesteś moim przyjacielem / przyjaciółką, że bierzesz odpowiedzialność tych słów na siebie. Nie tylko je wypowiedzieć, ale pokazać też to... A może tak... Może kiedyś powiedziałeś: Jesteś najgorszym tatą / mamą/ bratem/ siostrą jaką znam? Słowa wyżej wypisane, nie jeden raz padają z naszych ust, z ust naszych bliskich. Nie jeden raz wypowiadamy je bez większego pokrycia. Nie jeden raz wypowiadamy to co czujemy, ale nie liczymy się z drugim człowiekiem. Możemy robić wielkie rzeczy dla całego świata, ale jednym słowem, gestem możemy zranić drugą osobę.Może nie raz w życiu jest tak, że ktoś jest smutny właśnie przez nas, przez nasze słowo, które dla mnie było tylko słowem, dla tej drugiej osoby wielkim przeżyciem... Nieraz mnie zastanawia słuchając kazania, czy ksiądz czuje się ODPOWIEDZIALNY  za to co mówi do ludzi na ambonie, czy przy ołtarzu? 
Nie chciałam w tym poście tłumaczyć czym jest odpowiedzialność? Kto jest odpowiedzialny za co... Chciałam podzielić się tym, że nie jesteśmy odpowiedzialni za nasze czyny i słowa. Chcemy w dzisiejszych czasach być odpowiedzialni "na pokaz", chcemy być odpowiedzialni za "wielkie" rzeczy, ale nie za to co mówimy i za to jakie uczucia wzbudzamy u drugiej osoby. I oczywiście słuszny będzie zarzut, że uczucia drugiej osoby nie są tylko zależne od naszej odpowiedzialności, bo również od psychiki drugiej osoby. Chcę tylko, byśmy stali się bardziej wrażliwi na drugiego człowieka. Nie wiem czy mnie zrozumiecie.

piątek, 19 sierpnia 2011

modlitwa: Margaretka i Dekalog

"...On mu odpowiedział: "«Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem». To jest największe i pierwsze przykazanie. Drugie podobne jest do niego: «Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego». Na tych dwóch przykazaniach opiera się całe Prawo i Prorocy." Takie słowa słyszymy w dzisiejszej Ewangelii i takie słowa słyszałam codziennie podczas swojego pielgrzymowania. W codziennej porannej modlitwie bracia klerycy głośno wypowiadali słowa 10 przykazań Bożych i 2 przykazań miłości. Było to dla mnie wielkie zdziwienie, ale bardzo pozytywne. Podobało mi się bardzo, że jako chrześcijanie, codziennie "przypominamy" sobie nasz DEKALOG!
Chciałam jeszcze jednym doświadczeniem się podzielić, bo pomimo, że było trudno, było wiele pięknych chwil. Mieliśmy na koniec w naszej grupie takie spotkanie wieczorne. Były podziękowania, świadectwa, puszczanie światełek. Kiedy ojciec Przewodnik dziękował wszystkim, rozdawał upominki, pomyślałam, że my nie mamy nic dla niego. Trochę mnie to zmartwiło... I kiedy zaczęliśmy mu dziękować, na koniec wyszedł Mateusz, poprosił żeby ojciec wystąpił na środek, wyczytał pewne nazwiska, pomyślałam wariat ;p Okazało się, że to MARGARETKA, czyli zobowiązanie do codziennej modlitwy różańcowej przez całe życie za danego kapłana... I wtedy pojawił się uśmiech na mojej twarzy, bo myślę, że żaden prezent, żadna książka, żadne kwiaty nie dadzą ojcu tyle, co modlitwa za niego. I pomyślałam, że dostał najpiękniejszy prezent. Dodatkowe zaskoczenie, że dostało to również dwóch pozostałych kapłanów. To chyba najpiękniejsze podziękowanie za trud, czas, serce włożone w te pielgrzymkę. Nawet słowa podziękowania tyle nie znaczą co ta margaretka... ;) Życzę każdemu kapłanowi takiego prezentu. Bo ten mnie urzekł bardzo mocno. 
Jeszcze nie raz podzielę się tym, co urzekło mnie w tej pielgrzymce ;) Pozdrawiam wszystkich ;D

poniedziałek, 15 sierpnia 2011

troche bólu w tej drodze...

"...trochę bólu w tej drodze też trzeba znać" Trudne słowa pewnej śpiewanej na szlaku piosenki...
"Bo jeszcze można żyć, można dobrem wypełnić czas, zechciej tylko iść, zechciej przyjąć choć jedną z łask..."
Jak zawsze fizycznie było super, zero bąbli, lekki ból ścięgna, przeziębienie i TYLKO / AŻ zmęczenie... I można by rzec, że tak wyglądała moja pielgrzymka... Tak chciałabym, żeby wyglądała! Było mi bardzo ciężko psychicznie. I męczyłam się każdego dnia, były łzy. Pielgrzymka to zawsze była ogromna radość, zawsze kiedy nawet było już ciężko, to przychodziła radość z kroczenia. Lecz jeśli chodzi o zmęczenie psychiczne to trudno było wykrzesać choć troszku radości. To było właśnie te "trochę bólu". Były dni kiedy chciałam wracać, ale Bóg dał łaski i doszłam i ciszyłam się tylko z tego, że już koniec ;p Jak wróciłam do domu jednak zaczęłam tęsknić... I mam wrażenie, że nic się nie zmieniło, że dalej jest tak samo to wiem, że nie po to szłam tyle czasu aby wszystko było po staremu. Może jeszcze nie widać efektów, ale wiem, że te owoce będą kiedyś... Może kiedy indziej napisze trochę więcej ;) Proszę o modlitwę! Pozdrawiam
Piosenka na dziś: http://www.youtube.com/watch?v=4yTGGLgt_ug&feature=share

środa, 20 lipca 2011

IDĘ ;D

sal - red trailer
Hm... zaczynamy od linku zachęcającego do pielgrzymki ;) O pielgrzymce już coraz głośniej bo zbliża się wielkimi krokami. Pielgrzymka to, jak to określiłam w jednym z komentarzy - "PRZYGODA DUCHOWA". Nie jedna osoba mówi, że w kościele nudno, zawsze to samo, ksiądz tylko gada, nie znam pieśni religijnych, same "staruchy", brak radości, brak kontaktu z ludźmi, długie kazania. Ludzie chcą aby coś się działo. Pielgrzymka obala całe to gadanie. Na pielgrzymce nie jest nudno, bo cały czas coś się dzieje, nie tylko ksiądz mówi, jest wiele momentów, kiedy każdy z pielgrzymów może coś powiedzieć, może dać świadectwo swojego życia, szybko uczymy się pieśni religijnych, idzie bardzo dużo ludzi młodych, radości jest ogrom, spotykamy się z ludźmi codziennie i oprócz modlitwy, rozmawiamy z nimi, pomagamy sobie wzajemnie, poznajemy się, kazania i konferencje może i są długie, ale jakie ciekawe i wartościowe! Jeżeli masz ochotę przeżyć jakaś przygodę, lub chcesz coś zmienić coś w swoim życiu, jeżeli boisz się czegoś, lub uważasz że w kościele jest nudno to chodź z nami! 

Najważniejszy jaki aspekt jest na pielgrzymce to codzienne spotkanie z żywym Chrystusem. Od najmłodszych lat jesteśmy uczeni, że Boga spotykamy wszędzie, w kościele, w domu, na modlitwie, w drugim człowieku, w cierpieniu, w naturze... Na pielgrzymce można rzec, że Pana Jezusa jest aż "nadto". Jest On na Eucharystii codziennej, w codziennej modlitwie, w cierpieniu moim, Twoim i innych ludzi, w bólu, w deszczu i słońcu, w ludziach których spotykamy, w domach ludzi, u których śpimy itd. Nie ma możliwości z ominięciem Jezusa. Oczywiście, że Go każdy z nas spotka. Pytanie jest tylko jedno, czy będziemy potrafili w tej codzienności Go zauważyć? Kiedyś napisałam, że pielgrzymka łamie największych twardzieli i tak jest.

Wiecie, nie każdy musi spotkać Jezusa na pielgrzymce, nie każdy się nawróci, nie dla każdego będzie to radość, powrót do kościoła... Może być tak, że największą radość sprawi Ci to, że mogłeś / łaś pomóc drugiemu człowiekowi. Zapamiętasz to do końca życia, jak np. ulżyłeś komuś niosąc mu plecak, ale powiedziałeś mu dobre słowo. Może to będzie jedyne szczere słowo w Twoim życiu. Może dla Ciebie będzie to powrót do bycia człowiekiem... A co jeśli przy z spotkaniu z Chrystusem, właśnie to jedno dobre i szczere słowo, walka z sobą, to okazanie miłości wpuści Cię do nieba? Może cały czas myślisz, że jesteś beznadziejny, a przejdziesz 500 km... To dowód na to, że przezwyciężyłeś coś. A może jesteś pewien, że już tak mocny jesteś w wierze, że niepotrzebne są Tobie pielgrzymki? Idź, zobaczysz, że są ludzie mocniejszy w wierze bardziej niż Ty, że Tobie coś jeszcze brakuje. Najpiękniejsze jest to, że pielgrzymka jest DLA KAŻDEGO! Dla małego czy dużego, mężczyzny, czy kobiety, księdza, siostry zakonnej, czy małżeństwa, dla całej rodziny i dla osoby samotnej, dla osoby szczęśliwej i zagubionej, dla tego, który modli się codziennie i który w ogóle się nie modli, dla biednego i bogatego i można tak jeszcze wymieniać...

Ja idę bo wiem, że będzie ciężko, nie tylko fizycznie ;p Trudy dnia codziennego kształtują nas, trudy pielgrzymki pomagają później to przetrwać. Nie mów, że to niemożliwe i że nie dasz rady. Zacznij się modlić byś dał radę, by Bóg dał siły. Jeszcze pół roku temu naszej grupy miało nie być i szłabym z inną. Wielu ludzi się modliło... Dziś jest grupa, jest przewodnik, jest dużo więcej ludzi, jest pełne wyposażenie. Dlaczego? Bo Pan Bóg wie, że na pielgrzymce dzieją się cuda, że idą tam święci ludzie. Dlatego postawił ludzi, a może jednego odważnego człowieka, który nie pozwolił na rozpad. I zauważcie, że błogosławił mu w tym przedsięwzięciu codziennie. I pewnie było trudno i było mnóstwo zwątpienia. Bóg nie podał mu wszystko na talerzu, stawiał kłody, ale zobaczcie, za 8 dni idziemy jako grupa Salwator - Redemptor do tronu Matki w Częstochowie ;D Może i nam warto uwierzyć, że się uda? ;) ZAPRASZAM! XD
IDĘ ;)

poniedziałek, 4 lipca 2011

wakacyjna modlitwa ;)

Panie Jezu!
Czas wakacji rozpoczęty <jupi> Czas odpoczynku, ale też pewnych trudnych decyzji...
Wróciłam właśnie z kolonii z dziećmi z Borska, to w Borach Tucholskich nad jeziorem. Pomimo wielu obowiązków jako wychowawcy, codziennego spania tylko po 5 godzin, zmęczenia fizycznego to odpoczęłam sobie psychicznie. Nie żałuję tego czasu, co więcej, jak będę mogła to pojadę za rok ;D Miałam super grupę, za którą dziękuję. Widziałam też efekty swojej pracy np jako muzyczna, kiedy to dzieciaki nie chcą śpiewać na spotkaniu, sami zaczęli śpiewać poznane piosenki i pląsy w autokarze jak wracaliśmy. Albo kiedy dzieciaki nie chciały się w nic bawić i zostały przymuszone do niej, i usłyszałam na koniec: "Skąd pani zna takie fajne zabawy? Ja też chciałabym kiedyś tak je prowadzić. Pojadę kiedyś z panią na kolonie i będziemy razem prowadzić" Hahaha ;) Takie małe radości Panie Boże sprawiają, że człowiek czuje się potrzebny innym. A każdy w pewien sposób chce być potrzebny, to leży w jego naturze. ;D ;D ;D
Chcę Cię prosić szczególnie za niektóre dzieciaki z tej kolonii. Tego, co jako wychowawcy nasłuchaliśmy się od 14 - 15 latków nie życzę nikomu. Totalny brak szacunku do siebie, do płci przeciwnej, tylko by wykorzystać. Trudne to, bo to nie wina tych dzieci, a raczej braku miłości ze strony najbliższych... Brak miłości prowadzi do tragedii...
Dziękuję też za księdza prałata, który zorganizował te kolonie dla dzieciaków. Bardzo dobry człowiek i kapłan. Powiedział dwie piękne rzeczy, które zapamiętałam... "To ludzie święci ratują ten świat" i
"Gdy ofiarowujesz czas drugiemu człowiekowi, tak bezinteresownie, ofiarowujesz mu siebie, swoje życie"

Jeszcze jedna rzecz Panie Jezu... Mówiłeś do nas wczoraj takie słowa: "Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie" Wcześniej usłyszałam takie słowa: "Jeżeli nie możesz zmienić danej sytuacji to pozwól by ta sytuacja zmieniła Ciebie" Nie jest to przypadek, że te słowa usłyszałam. Wiesz co obecnie jest dla mnie trudne i co jest moim jarzmem. Widzę, że tego nie mogę zmienić, bo nie zależy tylko ode mnie. Ale nawet to co jest w zasięgu mojej ręki jest trudne do zmiany... Może warto podejść do tego z dystansem i zobaczyć co ta sytuacja może zmienić w moim życiu??? (choć już wiele zmieniła w nim...) Trudne, ale może warte spróbowania... O siły i odwagę proszę i o to bym się nie poddawała, bo zniechęcenie łatwo przychodzi, gorzej później się z tego podnieść ;)
Dziekuję i KOCHAM CIĘ!

sobota, 25 czerwca 2011

Dziękuję... ;)

Panie Jezu!
Może i nie są to najprostsze dni mojego życia, z różnych powodów, ale dziękuję Ci za radość, za dzisiejszy wieczór, bo dawno się tak dobrze nie bawiłam... Dziękuję za ludzi, których stawiasz na mojej drodze, którzy pomimo moich humorków i dziwnych zachowań potrafią BYĆ... Dziękuję za ten koncert, za tę jedną szczególną piosenkę, za moją patronkę dnia dzisiejszego bł. Dorotę... Dziękuję za dzisiejszy dobry obiad... Za to, że potrafię się cieszyć... Za tę 25 rocznicę ślubu pana Krzysztofa i pani Doroty... Była taka piękna, bez show, wśród najbliższych, spokojna i pełna miłości. Piękniejsza niż niejeden ślub. Uczę się ostatnio, że nie trzeba robić wokół siebie żadnego show, nie trzeba być przez wszystkich lubianą, można być sobą i można być szczęśliwym. To kosztuje, wiele, ale warto!!!  I choć może trudno ogarnąć niektóre rzeczy, poukładać i pewnie to zajmie mi mnóstwo czasu to wiem, że mam wielkiego Przyjaciela tam w niebie i że NIE MUSZĘ sobie ze wszystkim sama radzić ;) I może niektóre rzeczy bolą i są trudne to warto! Proszę o siłę odwagę i o najważniejsze, o MIŁOŚĆ! Dobranoc ;D

sobota, 11 czerwca 2011

modlitwa II

Panie Jezu!
Ty widzisz wszystko co się u mnie dzieje, ale jest we mnie natura kobiety, która uwielbia gadać i żalić, kiedy jej ciężko... Dziś usłyszałam wiele słów, od tych bardzo miłych po te sprawiające ból, ale jedyne, które zostaną na długo w moim sercu, to te przez Ciebie wypowiedziane dziś w kaplicy: DOROTKO, CO JA BYM BEZ CIEBIE ZROBIŁ? Słowa, które uświadamiają mi, że kochasz mnie. Ba! Ja to zawsze wiedziałam, ale jakoś nie mogę tego poczuć, "namacalnie dotknąć". A jak każdy człowiek potrzebuje tego dotyku, dlatego też mówisz do mnie dziś te, może czułe słowa, ale uderzające w serce. Bo Ty wiesz jak podejść z miłością do kobiety ;) Wiem też, że taki trudny czas jest potrzebny w życiu, taki czas też nas kształtuje, ale to co wiem nie umiem wprowadzić w życie. Wiele wysłuchanych konferencji, wiele spowiedzi, rozmów, słów, wiedzy, a tak mało doświadczenia...
Słowa te pokazują mi też Twoją miłość, cierpliwość i wrażliwość względem mnie. Bo choć może nie akceptuję niektórych rzeczy w sobie, bo może chciałabym wiele w sobie zmienić, nad tak wieloma chciałabym zapanować, chciałabym się nie bać, uśmiechać tylko, chciałabym, żeby ludzie mnie lubili i szanowali to pokazujesz mi tymi słowami, że chcesz mnie TAKĄ JAKĄ JESTEM! I wiem, że łatwo to się pisze, w życiu będzie trudniej.Mówisz dziś: Doroto, pełna miłości, wrażliwości, bólu, strachu, pełna radości i odwagi zarazem, co ja bym bez Ciebie zrobił, bez Ciebie, taką, jaką jesteś...?
Trudne słowa, olanie, brak akceptacji, brak miłości, strach, grzech, błędy, zazdrość, pewne niespełnione pragnienia, zbyt wielkie wymagania etc to powoduje te walkę. Nie proszę o to byś to zabrał, ale bądź przy mnie, pragnę tylko tego byś mnie przytulił!
Oddaję Ci to wszystko, oddaje Ci moją rodzinę, przyjaciół, kapłanów. I jeszcze chce Ci podziękować... Zwłaszcza za te święcenia dziś - czas łaski i radości, za dzień skupienia - choć niektórzy twierdzili, żebym nie szła, za wieczorną modlitwę do Ducha Św i za ten czas smutku, za to, że nie dostaje tego wszystkiego co chcę... Dobranoc Przyjacielu!

Piosenka na dziś ściągnięta z opisu gg pewnego ojca ;)
http://w69.wrzuta.pl/audio/66BhTvfzoz1/13.modlitwa_jonasza

sobota, 4 czerwca 2011

modlitwa...

"Miej odwagę popełniać błędy. Rozczarowania, porażki, zwątpienie to narzędzia, którymi posługuje się Bóg, by wskazać nam właściwą drogę."

Panie Boże jestem tylko człowiekiem, wrażliwym, pełnym miłości, ale też cierpienia. Wiem, że Ty inaczej patrzysz na mnie niż ja sama. Wiem, że dla Ciebie jestem kochanym dzieckiem, nie czuję jednak tego... Podejmuje codziennie walkę, proszę tylko bądź ze mną w tym wszystkim. Boję się o przyszłość, boję się o pracę, studia, pewne relacje, chce mi się płakać, za dużo tego stresu, brakuje motywacji i chęci. Z tego wszystkiego nie mam ochoty pisać pracy. I tak jakoś zamyka się to błędne koło. Nie mam siły...! Codziennie padam na kolana i nie wiem co Ci powiedzieć, żalić się? chwalić? Nie mam ochoty nic mówić, wybacz... Daj mi siły, bym potrafiła poukładać, to co moge ułożyć... Resztę zostawiam Tobie, przemieniaj mnie codziennie... Proszę.


P.S Kiedyś ktoś mi zarzucił, że cały czas radośnie u mnie na blogu... Nie zawsze jest radośnie, tym razem jest trudno, bardzo trudno, choć były trudniejsze dni. Nie zawsze kiedy jest ciężko piszę, bo nie chce się żalić...

piątek, 3 czerwca 2011

i wy teraz doznajecie smutku...

Trudny czas... Piękne słowa Boże na dziś...
"Przestań się lękać, a przemawiaj i nie milcz, bo Ja jestem z tobą i nikt nie targnie się na ciebie, aby cię skrzywdzić, dlatego że wiele ludu mam w tym mieście".
"Także i wy teraz doznajecie smutku. Znowu jednak was zobaczę, i rozraduje się serce wasze, a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać. "
Nie rozumiem wielu rzeczy, brakuje motywacji i chęci...
Proszę tylko o modlitwę!

"Człowiek jest chciany przez Boga, został odwiecznie wybrany, przeznaczony do piękna i do chwały..."

czwartek, 5 maja 2011

Czemu...?

Czemu
czemu w mordę dostałem
filozof zapytał
zgubiłem maskotkę od niej
drobiazg rozpacz mała
słonik
wyleciał gdy myślałem w pociągu podmiejskim.
nie ma grzechów średnich lekkich i powszednich
gdy miłość zdenerwujesz każdy grzech jest ciężki
ks. Jan Twardowski 

Często zadaję sobie to pytanie...

wtorek, 19 kwietnia 2011

VIII

"A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą i nad dziećmi Waszymi"

Pan Jezus nie zabrania nam płakać,mówi żebyśmy płakali nad sobą... Dlaczego nie pozwala im płakać nad Nim, dlaczego nie pozwala im współczuć. Łzy nie są przecież niczym złym... Po co płakać nad sobą? Zawsze przy tej stacji towarzyszyły mi te pytania...
Każdy nasz grzech jest śmiercią. Każdy nasz grzech, upadek jest powodem do smutku. Często jest tak, że chwalimy się, że zrobiliśmy coś złego, że komuś dowaliliśmy słowem, dokuczyliśmy, skrzywdziliśmy. Czy jednak nie powinno być tak, że każdy nasz grzech powinien wywoływać u nas smutek, a nawet łzy...? Czy kiedykolwiek czułem ból z popełnionego grzechu? Czy zapłakałem po skrzywdzeniu kogoś?

Panie Jezu daj mi łzy, które wyrażą mój smutek i żal z powodu zła, które wyrządziłam...

To wyżej to moje krótkie rozważanie ułożone na DK dla młodzieży w naszej parafii. Kończy się Wielki Post, więc zaczął się u mnie czas podsumowania go... Podczas tego WP chyba ze 3 osoby mówiły mi, że jest to dla nich "prawdziwy WP"... Czemu prawdziwy? Bo doświadczają prawdziwego cierpienia, krzyża, upadku. Chciałam sie jeszcze pochwalić pewnym smsem w dniu urodzin: "Dziś Eucharystię odprawię w Twojej intencji" Piękny prezent... Dziękuję!
Piosenka na dziś: http://www.youtube.com/watch?v=0CSCTeU3_aU

""Droga kojarzy nam się ze zmęczeniem, 
nieraz wolimy pozostać tam,
gdzie jest wygodniej,
mimo, że ktoś czeka.

Gdy wybierasz wygodę,
wtedy samego siebie oszukujesz,
bo wygoda wcale nie jest odpoczynkiem"

niedziela, 20 marca 2011

znowu Ona ;D

"Ktoś zapytał Matkę Teresę: „Co Matka zrobi, kiedy przestanie być Przełożoną Generalną?”. Odpowiedziała: „Jestem doskonała w czyszczeniu toalet i ścieków”.
Później uzupełniła: „Nie jest ważne, co robimy, ale ile miłości wkładamy w swoją pracę. Jeśli należę do Chrystusa i w tym momencie oczekuje On ode mnie czyszczenia toalet, zaopiekowania się cierpiącym na trąd czy też rozmowy z prezydentem Stanów Zjednoczonych - to wszystko jedno, ponieważ jestem tym, kim Bóg chce, bym była i robię to, co On chce. Należę do Niego”."


Tutaj jest link: http://kosciol.wiara.pl/doc/490449.Trzymam-Boga-za-reke-bl-Matka-Teresa-z-Kalkuty/5

MODLITWA MATKI TERESY

Panie, gdy jestem głodna, przyślij mi kogoś,
kto potrzebuje pożywienia;
gdy chce mi się pić,
przyślij mi kogoś spragnionego;
gdy jest mi zimno, przyślij mi kogoś do ogrzania;
gdy odczuwam przykrości,
ofiaruj mi kogoś do pocieszania;
gdy mój krzyż staje się ciężki,
pozwól mi dzielić krzyż innej osoby;
gdy jestem biedna, skieruj mnie do kogoś,
kto jest w potrzebie;
gdy nie mam czasu, daj mi kogoś,
kogo mogłabym wesprzeć przez chwilę;
gdy jestem upokorzona, spraw, bym miała
kogoś, kogo mogłabym pochwalić;
gdy jestem zniechęcona, przyślij mi kogoś,
komu mogłabym dodać otuchy;
gdy potrzebuję zrozumienia u innych,
daj mi kogoś, kto czeka na moją wyrozumiałość;
gdy potrzebuję, by ktoś zajął się mną,
przyślij mi kogoś, kim ja mogłabym się zająć;
gdy myślę tylko o sobie samej,
zwróć moją uwagę na kogoś innego.
Uczyń nas, Panie, godnymi służenia naszym braciom,
którzy na całym świecie żyją i umierają
biedni i wygłodniali.
Daj im dzisiaj, posługując się naszymi rękoma,
ich chleb powszedni.
Daj im za pośrednictwem naszej wyrozumiałej miłości
pokój i radość.

czwartek, 17 marca 2011

wstrzymaj go, podaj krzyż...


Ponad tydzień temu zaczęliśmy Wielki Post, czyli czas... No właśnie, czym jest WP? Dla mnie...? Czas przygotowania do Wielkiego Tygodnia, czas walki i zmagań, czas ogarnięcia swojego życia, a jak mówi jedna z modlitw Eucharystycznych- czas łaski... Mówią, że to czas bez hucznych zabaw, bez imprez, dyskotek, dla innych to czas bez słodyczy, bez alkoholu, bez internetu, czas w którym robimy sobie postanowienia, zmieniamy się. Zgadzam się! 
"Kiedy pościcie, nie bądźcie posępni jak obłudnicy. Przybierają oni wygląd ponury, aby pokazać ludziom, że poszczą."
Przed rozpoczęciem WP zastanawiałam się nad postanowieniem, wyrzeczeniem... Środa Popielcowa a ja nie mam postanowienia...masakra... :( I tak pomyślałam sobie podczas kazania, że mogę nie jeść słodyczy, mogę zrezygnować z neta, mogę postanowić sobie,że będę codziennie różaniec odmawiać, albo spotykać się z Bogiem na Eucharystii, mogę, ale myślałam co to zmieni? Pewnie by coś dało, jak zawsze. Ale postanowiłam zrobić "coś dla siebie". Brzmi bardzo egoistycznie, może i tak, ale wygląda inaczej. Wiecie nieraz łatwiej jest sobie dorzucić parę "krzyży" (może źle nazwałam postanowienia krzyżami, ale potrzebuję tego do porównania) a zostawić te życiowe na później... Bo mogę nie jeść słodyczy, czy fast foodów, mogę więcej się modlić, częściej być przy Bogu, a odrzucić swój życiowy krzyż, bać się go, unikać go i oszukiwać siebie. Mogę starać się z czymś walczyć, starać się spotykać z Bogiem na Eucharystii, ale zapomnieć, że istnieje w drugim człowieku, mogę odrzucić krzyż i "minąć się z Jezusem". Dlaczego minąć? Pan Bóg powiedział: "Jeśli kto chce iść za Mną, niech weźmie swój krzyż i niech mnie naśladuje" I takie jest moje postanowienie: Wziąć krzyż, ten wielki życiowy, i te inne małe na swoje ramiona. Mam też pewne wyrzeczenie: Zrobić coś dla siebie i dla rodziny.Dlaczego wyrzeczenie? Bo trzeba niektóre rzeczy odłożyć by pomóc w obowiązkach domowych, bo może trzeba dzisiejszego wieczoru z neta zrezygnować, by przeczytać choć fragment wartościowej książki, może trzeba zrezygnować z serialu by przygotować się na uczelnie, bo trzeba zrezygnować z wielu rzeczy, zaoszczędzić na rekolekcje by na nie pojechać, bo trzeba znaleźć czas by przeanalizować swój dzień, bo trzeba go dobrze zaplanować,żeby, nie jak od kilku ostatnich miesięcy, tylko wejść i wyjść z domu... i wiele więcej rzeczy. Bo mogę pokazywać ludziom, że poszczę, mogę wytrzymać te 40 dni, ale czy to zmieni moje życie, czy nie jestem wtedy obłudnikiem?
I nie neguję nikogo, kto ma takie jak wyżej wymieniłam postanowienia. (Podałam te przykłady bo z nimi spotykam się na co dzień) Cieszę się z tego, że potraficie nieść swój krzyż i jeszcze dodatkowo coś zrobić. Ja muszę najpierw poukładać siebie, bo jeżeli człowiek za dużo będzie chciał to nic nie zrobi. Staram się i widzę efekty, naprawdę, choć minął dopiero tydzień ;D Ostatnio było tak, że starałam się być dla tych "daleko" a zapominałam o rodzinie, chciałam robić więcej, a zapominalam, że mam obowiązki, chciałam się modlić, układać piękne słowa, a nie potrafię nawet stanąć przed Panem. Pomimo tego że jestem w Oazie już tyle, już tyle lat formacji, spowiedzi, rozmów itd to są momenty w życiu człowieka, że musi zacząć od tego najprostszego. Choć może się wydawać, że te "trudniejsze" są dla mnie, nie po to człowiek tyle od siebie wymaga by zaczynać od początku. A ja zaczynam ;p Nie chcę by ktoś źle odebrał ten tekst, on odnosi się do mojego życia, do moich przemyśleń....

Piosenka na dziś... Żyć aby kochać!

Zdjęcie z Drogi Krzyżowej śpiewanej w Wielki Piątek przez nasz zespół młodzieżowy. Jest to piękny czas. Z tym właśnie kojarzy mi się mocno WP. Cały WP przygotowujemy się do tego wydarzenia, śpiewamy, wsłuchujemy się w słowa, wszystko przeżywa się na nowo!

Jeżeli nie masz dla mnie innej drogi,
przymuś mnie, obarcz mnie.
Złam mnie srogością drogi, krzyżem trwogi,
ścieżkę ma skrzyżuj z Twą...
I nawróć mnie i nagródź trud skarbem wiary...
Przeleję ją w me dłonie, już nie minę
tych co nie mogą wstać...

Świat pędzi coraz szybciej w biegu nagłym
wstrzymaj go, podaj krzyż.
I choćby ci złorzeczył, choćby przeczył
zawróć go, męką skrusz
Bo tylko ty nasycisz głód serc naszych...
Jeżeli ciągle zbiegam z twoich ścieżek,
przymuś mnie, nawróć mnie...

czwartek, 3 marca 2011

"pobyć chwilę sam..."

Dzisiaj dostałam rano ładnego smsa: "Obdarzajcie wszystkich miłością, ale przyjaźnijcie się z tymi, którzy mogą wam pomóc w nabywaniu cnót. Zawieraj przyjaźnie tylko z ludźmi, którzy mogą ci przekazać rzeczy dobre. Im wspanialsze będą wasze wspólne cnoty, tym doskonalsza będzie wasza przyjaźń" św. Franciszek Salezy.
Dziękuję za tak pięknego smska z rana i pozdrawiam ;]

"I trzeba być wielkim przyjacielem i mocnym przyjacielem, żeby przyjść i przesiedzieć z kimś całe popołudnie tylko po to, żeby nie czuł się samotny. Odłożyć swoje ważne sprawy i całe popołudnie poświęcić na trzymanie kogoś za rękę."
"Przyjaciele są jak ciche anioły, które podnoszą nas, gdy nasze skrzydła zapomniały jak latać."


Samotność
Nie proszę o tę samotność najprostszą
pierwszą z brzega
kiedy zostaję sam jeden jak palec
kiedy nie mam do kogo ust otworzyć
nawet strzyżyk cichnie choć mógłby mi ćwierkać
przynajmniej jak pół wróbla
kiedy żaden pociąg pośpieszny nie spieszy się do mnie
zegar przystanął żeby przy mnie nie chodzić
od zachodu słońca cienie coraz dłuższe
nie proszę Cię o tę trudniejszą
kiedy przeciskam się przez tłum
i znowu jestem pojedynczy
pośród wszystkich najdalszych bliskich
proszę Ciebie o tę prawdziwą
kiedy Ty mówisz przeze mnie
a mnie nie ma
 ks. Jan Twardowski 


Ładny wiersz ks. Twardowskiego... Dlaczego taki wiersz i temat? Bo dostałam rano ładnego smsa o przyjaźni. Zaczęłam zastanawiać się od wtedy kto jest moim przyjacielem, kto to jest przyjaciel i co to znaczy być samotnym? Co to znaczy być samotnym w tłumie? Czy mi też to grozi? A może już jest? Ks. Twardowski w wierszu mówi, że istnieje samotność, a ta prawdziwa to ta, kiedy Bóg mówi przez nas a nas nie ma... Dobrego dnia lub wieczoru wszystkim życzę! ;D I wiem że samotna nie jestem, ale nie zawsze umiem korzystać z tego daru... Dziekuję za przyjaciół ;]

poniedziałek, 28 lutego 2011

Marta to JA!

Dziś fragment Ewangelii dobrze nam znany... Łk 10, 38 - 42!
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tak mało, albo tylko jednego." Czy często nie jesteśmy tą Martą właśnie? Która szuka okazji by nie spotkać się z Bogiem, która boi sie spotkania z Nim twarzą w twarz, która, ucieka w obowiązki i codzienność, która zapomina o najważniejszej rzeczy, która myśli, że robi tak wiele dobrego i potrzebnego, a zapomina o spotkaniu?
Wiecie, kiedy przychodzi się do Przyjaciela w gościnę, on jak najlepiej chce nas ugościć, chce zrobić dobrej herbatki, biega by dosmażyć kotlety, by pokroić ciasto, by było czysto, by nie brakowało czegoś na stole, by nam ciepło było. Pomyśl teraz, czego najbardziej potrzebujesz idąc do Przyjaciela? Jego kawy, czy kapci, czy czegoś innego? Ja potrzebuję Przyjaciela, jego obecności! Wiecie tak samo jest z Bogiem, cieszy się kiedy dbamy o Niego w drugim człowieku, kiedy mówimy do Niego, kiedy chcemy zrobić wiele dobrego, kiedy mamy ekstra pomysły, ale brakuje Mu nas. Nie raz pełni pychy pytamy Boga tak jak Marta:" Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła." Może te słowa nie brzmia identycznie, ale mówimy: "Panie ja tak wiele chcę zrobić, Panie czy Ci to obojętne że tak wiele robię, że udzielam się w Oazie/ LSO/ zespole/ że jestem księdzem/ że uczę w szkole...? Przecież to tak wiele! Pewnie, że wiele. Ale czy i człowiek niewierzący, człowiek nie chodzący do Kościoła, człowiek którego nie obchodzi Jezus, nie może robić dobrych rzeczy? Pewnie, że tak! Wiecie Bóg w tej Ewangelii chce pokazać, że często jesteśmy nieobecni, rozkojarzeni, zamknięci na Niego. Potrzeba tylko jednego... naszego SERCA! I kiedy już On ma nasze serce, możemy tak jak to mówi o.Piotr: "Zostawić Chrystusa dla Chrystusa!" I nie neguję tutaj ludzi, którzy robią wiele dla Chrystusa. Ale wiem, że ja sama jak Marta troszczę się nie o to co trzeba, że ważniejsze od Chrystusa i relacji z Nim są relacje z ludźmi...

Bóg mówi: "To Ty jesteś tą, która  swoją pięknością zapiera mi dech w piersiach(...) Pragnę głębi Twojego serca, tego miejsca, które jest najprawdziwszą tobą. Nie jestem zainteresowany kobietą, jaką Twoim zdaniem powinnaś być. Pragnę zbliżenia z tobą PRAWDZIWĄ!"   Trudne.... !!!

niedziela, 27 lutego 2011

"bo one sa jeszcze małe, jeszcze nie rozumią" ;p

Wiecie zacznę cytatem z demotywatorów: "Miłość to to, co jest z tobą w pokoju podczas Świat Bożego Narodzenia, jeśli przestaniesz otwierać prezenty i posłuchasz..." Bobby lat 7 ;D

http://demotywatory.pl/2728835/Zeby-naprawde-zrozumiec-milosc

http://demotywatory.pl/1588422/Milosc-dziecka

Cytat w tytule jest z youtoube... na tym nagraniu dzieci wypowiadaja sie na temat miłości. Oj myslę, że dzieci rozumieja o wiele więcej niż my... Posłuchajcie:
http://www.youtube.com/watch?v=XXaOU5YVDI0

Dzis dużo linków może, ale dzieci super mówią o miłości, o miłości mężczyzny do kobiety, brata do siostry, rodziców do dzieci...

poniedziałek, 21 lutego 2011

paradoks / czuwanie / uśmiechnięty Jezus ???

Ten wpis pisze się już trzeci dzień...

Trzy rzeczy po ostatnim piątkowym czuwaniu mi zostały... Po pierwsze, są ludzie którzy specjalnie na to czuwanie przyjchali, którzy już od miesiąca wypytywali o nie, którzy zaprosili innych. Pamiętam jak zaczynaliśmy od 15 - 20 osób, ostatnio 60 było napewno. Zadaje sobie pytanie o czym to świadczy...? O czymś pozytywnym napewno... ;)
Po drugie tekst ojca na czuwaniu, że kiedy człowiek uśmiecha się do nas to tak jakby sam Bóg się uśmiechał. Dla mnie mocne słowa. Bo nie raz tak jest, że ktoś pierwszy poda dłoń, ktoś pierwszy się uśmiechnie a trudno w nim zobaczyć Boga, tym bardziej jeśli tej osoby nie lubimy.
Po trzecie to wielki paradoks.... Jest we mnie wielki pragnienie bycia blisko Boga, bycia z Nim w ciągłej relacji, a z drugiej strony uciekam od tego. Uciekam od ciszy, od modlitwy, boję się... Stawiałam pytanie DLACZEGO??? Kiedys stanięcie przed Jezusem w Najświętszym Sakramencie było ogromną radością, ostatnio jednak powodowało ogromny strach. Specjalnie szukam  dużej ilości obowiązków, spotkań, rozmów, zajęć, by mieć wymówkę. Dziś już wiem dlaczego, spowiedź i rozmowa pomogły mi w tym.
Wczoraj znowu przeczytałam całego swojego bloga, zdarzały się mądre rzeczy nawet. Lubię do nich powracać.
I na koniec tekst który ostatnio przeczytałam w swoim kalendarzu z ks.Twardowskim. O tym, czy Jezus się uśmiechał?
"Mówią, że Matka Najświętsza widziała uśmiechającego się Pana Jezusa. Uśmiechał się będąc dzieckiem. Czy potem Jego uśmiech zgasł? Na wszystkich obrazach widzimy raczej poważną twarz i smutne oczy. Ewangelia dwukrotnie o tym mówi, że Jezus płakał:przy  śmierci Łazarza i nad Jerozolimą, ale nie wspomina o tym, że się uśmiechał.Jak często jednak pomiędzy wierszami tekstu możemy domyśleć się Jezusowego uśmiechu. Kiedy powiedział: Przypatrzcie się ptakom w powietrzu., Przypatrzcie się liliom na polu [...] nawet Salomon w całym swym przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich., czy mógł być wtedy smutny? Gdy powiedział do Zacheusza: Zejdź z tego drzewa, gdzieżeś się tak wysoko wdrapał? - czy nie uśmiechał się wtedy? Kiedy uzdrowionemu paralitykowi powiedział: Weź swoje łoże i idź! - też musiał się uśmiechnąć, bo pokazał nie tylko cud uzdrowienia, ale i to, że człowiek musiał sam dźwigać swoje łóżko na plecach - musiał posprzątać po cudzie. Kiedy chwalił wiarę setnika: Zaprawdę powiadam wam, nie znalazłem takiej wiary w Izraelu., kiedy mówił do Apostołów: Moim pokarmem jest wola Ojca, którą spełniam, kiedy przytulał małe dzieci - czy i wtedy się nie uśmiechał? Często bywa uśmiech szyderczy, złośliwy, przez zaciśnięte zęby, ale gdy ktoś kocha, ma uśmiech w sobie. Nie ma miłości bez uśmiechu. Dlatego chociaż nie widzimy na obrazach Jezusa, a często na krzyżu z dziurawymi rękami i nogami, czujemy jak wiele jest w Nim uśmiechu. Przecież był Miłością!" ks. Jan Twardowski
Juz kolejny tydzień praktyk, piękny, ale trudny czas. Niedługo na uczelnię... Pozdrawiam wszystkich serdecznie ;D

piątek, 11 lutego 2011

Gratuluję BOHATERZE! ;)

Kto to jest bohater? Dzieci wiedzą lepiej... "To taki  co się nie boi, ma moc". Widziałam ostatnio demotywator że tak naprawdę są 4 czasy: przeszły, teraźniejszy, przyszły i ZMARNOWANY! Posłuchajcie co to jest czas wg. dzieci: to do nas wszystkich APEL!
http://www.youtube.com/watch?v=rC4uBovCg5E

Dziś o osobie, o BOHATERZE, który nie marnuje czasu. O takich ludziach mówi się bardzo mało, a warto!
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1329,title,Ten-9-latek-to-fenomen-zobacz-film,wid,13115231,komentarz.html?ticaid=1bc35

Ostatnio wrzuciłam link ze słowami biskupa Dajczaka o zauważeniu drugiego człowieka... I dziś piękny, wzruszający filmik. Jedni mogą powiedzieć że dołujący, że współczują małemu Mackowi, a ja jestem dumna z niego, a nawet pokazał mi, że nie trzeba być wielkim, znanym, głośnym żeby kochać. Historia jak z bajki dla wielu. Bo kto przychodzi po szkole aby pomagać rodzicom? Bo kto rezygnuje z zabawy dla innych? Bo kto codziennie potrafi nosić zakupy, gdy inni biegają po podwórku. Wiecie jak powinno wyglądać życie dziecka? Przychodzi do domu, je obiad, idzie na podwórko, odrabia lekcje, ogląda bajkę, idzie spać. I pewnie jakbym tylko przeczytała o nim to w wiele rzeczy bym nie uwierzyła... To duma mieć takiego syna, to duma znać takiego człowieka. Gratuluję Tobie Macku! ;D

poniedziałek, 7 lutego 2011

szukać drugiego człowieka...

I dzisiaj znowu ks. Jan Twardowski:


Spoza nas (wiersz z banałem w środku)
nie bój się chodzenia po morzu
nieudanego życia
wszystkiego najlepszego
dokładnej sumy niedokładnych danych
miłości nie dla ciebie
czekania na nikogo
przytul w ten czas nieludzki
swe ucho do poduszki
bo to co nas spotyka
przychodzi spoza nas

Polecam na dziś słowa biskupa Dajczaka, prawdziwe. Nie jeden z nas tego doświadcza ;] "Żyć to też spotykać. Żyć to taki sposób istnienia, że jest się zawsze w porę przy drugim człowieku, kiedy potrzebuje." http://www.mlodzi.koszalin.opoka.org.pl/modules/AMS/index.php?start=0&storytopic=0

sobota, 5 lutego 2011

HEROSI ???

Jakoś spokojnie tu ostatnio, niewiele pisza... ;p
Bardzo ciężki czas minął, ale dalej proszę o modlitwę ;) Czas sesji tez się skończył, zaliczenia bardzo pomyślnie. Teraz już prawie pierwszy tydzień ferii się kończy. Tydzień intensywnego odpoczynku... ;p Od 14 lutego praktyki w przedszkolu, cholernie sie ich boję. Czas zlatuje na spanie, sprzątaniu, oglądaniu filmów i bajek, zakupach, spacerach, robieniu obiadów, na herbatkach i nie tylko, rozmowach, siatkówce, radości... 

Hm... Ale wróćmy do tytułu i tematu tego postu... Według Wikipedii: "Herosi mieli nadzwyczajne zdolności, jak wielka siła, spryt lub inne przymioty" Ale Ci herosi też nie wzięli mi się z kosmosu. 2 lutego przypada Dzień Życia Konsekrowanego. Pewnie nie wszyscy wiedza o tym, bo myślą tylko, że to Święto Matki Bożej Gromnicznej. Ja chciałabym nawiązać do tego dnia, do listu który był czytany wtedy, do kapłanów, zakonników, sióstr zakonnych. Nie będę się ich tu czepiać, w żadnym razie ;p
Nie wiem czy wsłuchaliście się w ten list. Tam własnie było takie stwierdzenie:
"Osoby zakonne nie są ani lepsze, ani doskonalsze od innych, nie są żadnymi herosami. To – tak jak my wszyscy – słabi i grzeszni ludzie, których Pan Bóg powołał do swojej szczególnej służby i którzy, dzięki Jego łasce, zdobyli się na tyle miłości i odwagi, by na to powołanie wielkodusznie odpowiedzieć. Każdy zakonnik i siostra zakonna mają do przejścia tę samą drogę co Pan Jezus." Rozśmieszyło mnie to trochę, zwłaszcza, że przypomniało mi się Zakopane i stwierdzenie mojej siostry: "Trudno mi się przyzwyczaić, że ksiądz to też człowiek" Hahaha, a kim innym jest? Herosem? ;p Może jakimś bogiem? Albo robotem? Bo ludzie chyba często myślą, że robotem. Bo ksiądz jest idealny, niczego nie stłucze, bo siostra zakonna nie płacze, nie zdenerwuje się, bo brat zakonny nie tęskni, nie jest smutny, radosny, bo jest zawsze zdrowy/a.. i tak dalej mogę wymieniać. Oni tylko sie modlą, uśmiechają i jedzą. I nieraz może spią ;p
Nie musze mówić, że tak nie jest. Każdy to wie. Żaden z nich nie jest idealny, w ogole z takim idealnym nikt by nie wytrzymał ;p

Ale jeszcze jedną rzecz chcę zauważyć w tym liście...
"Najpierw jednak trzeba opuścić dom rodzinny. Bardzo często właśnie brak wyjścia z domu staje się przeszkodą w odpowiedzi na Jezusowe powołanie. Dajemy się przestraszyć wizją utraty rodziny, a rodzice – utraty córki czy syna. A przecież nie ma dojrzałości i dorosłości – w jakimkolwiek rodzaju życia – bez wcześniejszego opuszczenia domu rodzinnego, bez utraty dziecięcego poczucia bezpieczeństwa i wyruszenia w nieznaną przyszłość. Żeby rozpocząć nowe, dojrzałe życie, trzeba pożegnać się z dotychczasowym. Trzeba spokojnie i z wdzięcznością, ale też stanowczo i do końca zamknąć za sobą drzwi domu rodzinnego, by pójść własną, wytyczoną mi przez Pana Boga, drogą." Trudno opuścić rodzinę i te bezpieczeństwo...

Ludzie myślą, że mozna prosic siostrę o modlitwę, prosic by odprawił Msze w jakiejś intencji... Ale zapominamy, że oni też są ludźmi i nieraz nawet bardziej potrzebują modlitwy niż my. Są narażeni na o wiele więcej pokus niż my. Pamiętajmy o nich w modlitwie
"Zastanówmy się nad tym, w jaki sposób życie zakonne dotyczy i dotyka każdą i każdego z nas, bo przecież nie jest ono sprawą jedynie wąskiej grupy chrześcijan. Życie zakonne zostało dane nam wszystkim, byśmy korzystali z jego dobrodziejstw i błogosławieństw, ale też byśmy się o nie troszczyli, ochraniali je i wspierali." I tutaj chcę podziękować Bogu za to że trafiłam do parafii Redemptorystów, że mogę korzystać z jego dobrodziejstwa, za każdego Ojca i Brata, za ich pomoc, czas, modlitwę, ofiarowanie i poświęcenie. Dobranoc ;D

http://www.youtube.com/watch?v=uD7NUS9vdmc

niedziela, 16 stycznia 2011

Próbuję, ale...

 3 wiersze ks. Twardowskiego, 3 rzeczy o których chciałabym napisać, ale nie umiem, 3 rzeczy które ostatnio są ważne, na których opiera się moje teraźniejsze życie. Nie umiem wyrazić tego słowami więc wspomogłam się ks. Twardowskim. 

Po pierwsze : SPOWIEDŹ!


 "Jeżeli wyznajemy nasze grzechy,
Bóg jako wierny i sprawiedliwy odpuści je nam
i oczyści nas z wszelkiej nieprawości."


Rachunek sumienia
Czy nie przekrzykiwałem Ciebie
czy nie przychodziłem stale wczorajszy
czy nie uciekałem w ciemny płacz ze swoim sercem
jak piątą klepką
czy nie kradłem Twojego czasu
czy nie lizałem zbyt czule łapy swego sumienia
czy nie rozróżniałem uczucia
czy gwiazd nie podnosiłem których dawno nie ma
czy nie prowadziłem eleganckiego dziennika swoich żalów
czy nie właziłem do ciepłego kąta swej wrażliwości
jak gęsiej skórki
czy nie fałszowałem pięknym głosem
czy nie byłem miękkim despotą
czy nie przekształcałem ewangelii w łagodną opowieść
czy organy nie głuszyły mi zwykłego skowytu psiaka
czy nie udowadniałem słonia
czy modląc się do Anioła Stróża- nie chciałem być przypadkiem
aniołem nie stróżem
czy klękałem kiedy malałeś do szeptu.

 Po drugie: Czym jest ŚWIĘTOŚĆ?
W kolejce do nieba
Powoli nie tak prędko
proszę się nie pchać
najpierw trzeba wyglądać na świętego ale nim nie być
potem ani świętym nie być ani na świętego nie wyglądać
potem być świętym tak żeby tego wcale nie było widać
i dopiero na samym końcu
święty staje się podobny do świętego

Po trzecie: NIEPOUKŁADANIE!
 
Suplikacje
Boże, po stokroć święty, mocny i uśmiechnięty-
Iżeś stworzył papugę, zaskrońca, zebrę pręgowaną-
kazałeś żyć wiewiórce i hipopotamom-
teologów łaskoczesz chrabąszcza wąsami-
dzisiaj, gdy mi smutno i duszno, i ciemno-
uśmiechnij się nade mną

Eric Emmanuel Schmitt (Noc w Ogrodzie Oliwnym)
"Kiedy otarłem łzy, byłem już innym człowiekiem."
 Ks. Jan Twardowski
"Jeśli jest noc, musi być dzień, jeśli łza – uśmiech."

I ja również proszę tylko o jedną rzecz: MODLITWĘ! Z góry dziękuję ;)

poniedziałek, 3 stycznia 2011

MIŁOŚĆ wymaga ofiary...

Kiedy mówisz
Aleksandrze Iwanowskiej

Nie płacz w liście
nie pisz że los ciebie kopnął
nic ma sytuacji na ziemi bez wyjścia
kiedy Bóg drzwi zamyka - to otwiera okno
odetchnij popatrz
spadają z obłoków
małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia
a od zwykłych rzeczy naucz się spokoju
i zapomnij ze jesteś gdy mówisz że kochasz
ks. Jan Twardowski 1988 

Miłość wymaga ofiary... taki napis widnieje na drzwiach Katedry Ordynariatu Polowego w Warszawie... Wchodzisz przez drzwi a tam... wypisane nazwiska ludzi, którzy zostali zabici w Katyniu, ludzi którzy ponieśli ofiarę... I jeszcze ostatnie zdanie z wiersza ks. Twardowskiego: I ZAPOMNIJ ZE JESTEŚ GDY MÓWISZ ŻE KOCHASZ! Mocne, jak dla mnie. Oni oddali życie, oni pokazali czym jest miłość. Przypomina mi się tutaj św. Maksymilian Maria Kolbe... oddał życie, by inny człowiek mógł żyć. I jak czytam o tym, to wydaje mi się, jakby dla niego było to czymś normalnym, jakby nie widział innego wyjścia, jakby się nie wachał. Można by rzec za ks. Twardowskim: "małe wielkie nieszczęścia potrzebne do szczęścia"... oddał życie, by drugi człowiek mógł kochać swoją rodzinę, by jego rodzina mogła być szczęśliwa. Mona zapytać skąd bierze się "takie podejście"? Odpowiedź prosta... Jeżeli ktoś chce doświadczyć miłości Boga i otwiera się na nią to sam też potrafi kochać... Nie mówcie mi, że ludzie nie potrafią kochać tak jak Bóg... Święty Maksymilian potrafił... My też potrafimy! ;D 
Jedna z moich ulubionych piosenek: http://www.youtube.com/watch?v=sHUo1oEQyBc 

"Najważniejsza jest ta miłość, którą MASZ"! ;) Dziękuję za super wyjazd do Warszawy, za Sylwestra i za waszą miłość ;)