sobota, 28 września 2013

radość Filippo

Oficjalnie mogę się pochwalić - studentka UG :D
Co do wyjazdu do Łagiewnik - spotkanie ogólnie średnio, ale z Izą poradziłyśmy sobie, aby było fajnie. Starówka Krakowska nocą - to uwielbiam, spotkania ze znajomymi z Karkowa - tysz uwielbiam! :) Duchowy pozytyw tego wyjazdu, oglądaliśmy film o św. Filipie Neri, super człowiek. Trwał prawie 3 godziny, ale piękny. Wiedziałam o nim tylko tyle, że był świętym od radości i od dzieci. I cytat z filmu:

"- A Ty wujku co chcesz na urodziny?
* Ja już jestem szczęśliwy.
- Przecież nic nie masz... <zdziwienie>
* No właśnie! "
św. Filip Neri


I taka anegdotka o nim: "Krążyła plotka, że pewna zakonnica dokonuje niewiarogodnych cudów. Papież zlecił zbadanie tej sprawy św. Filipowi Neri. Po długiej podróży Święty dotarł wreszcie do odległego klasztoru i poprosił o widzenie z zakonnicą. Kiedy weszła do izby, ściągnął swe zabłocone buty i poprosił by je wyczyściła. Zakonnica fuknęła wyniośle i obróciła się na pięcie. Św. Filip założył buty i wrócił zdać sprawę papieżowi.
– Niech Wasza Świątobliwość nie wierzy tym plotkom – powiedział. – Gdzie nie ma pokory nie może być cudów." por. wiara.pl


Co przede mną?
Studia, Szlachetna Paczka, praca, szkolenia, Zaduszki, Muminki, siatkóweczka z nową starszą ekipą, pomoc przy bierzmowanych - dużo tego, ale nie będę o głupotach myśleć. A propo siatkówki, niewielka ta ekipa bo chyba z 10 osób, ale faceci mocno uderzają, po wczorajszej mam siniaki na rękach :p 

Jeszcze zdjęcie z wyjazdu: 

 

czwartek, 19 września 2013

winner :D

WYGRAŁAM! Ale co...?
Ostatnio z lenistwem, kiedy miała iść na Msze.
 Drugi raz z lenistwem, kiedy było spotkanie dla animatorów bierzmowania, padałam na twarz zmęczona, do tego przeziębienie dało się we znaki ;]
Nie poddałam się marudzeniu - trzecia wygrana.
I czwarta - przełamałam się i zagadałam do pewnej osoby... :D
Dużo sukcesów jak na jeden tydzień, który się jeszcze nie skończył. Piszę dziś, bo jutro jadę do Krakowa, więc w weekend nic mi się nie uda napisać. Ciekawy weekend się zapowiada :D Dlatego dziś zdjęcie będzie z Krakowa :p I piosenka której dawno nie słuchałam...

ETNA


niedziela, 15 września 2013

Bezradność?

Czemu taki tytuł? Usłyszałam, dziś przy spowiedzi, później na kazaniu to określenie. Czuję się bezradna wobec pewnego grzechu z którym nie potrafię sobie poradzić... I co dalej? Tutaj jest miejsce by otworzyć się na łaskę Boga. Co to znaczy?

Co u mnie...? Dzis miałam telefon od jednego znajomego, którego dawno nie widziałam, miło! Po pikniku rodzinnym, wspaniale było, pomimo tego, że zimno :p Zastanawiam się, czy w tym roku znowu być w Szlachetnej Paczce... Chcialabym :D Już niedługo KRAKÓW...

I takie zdjątko wrzucam :p

niedziela, 8 września 2013

Rachunek

Dobry wieczór :)

Życie cały czas do przodu płynie :p Pierwszy tydzień września za nami, o tydzień bliżej do wakacji :D Poszłabym do Santiago, tak sobie marzę na przyszłe wakacje... Ale narazie za dużo niewiadomych: urlop, pieniądze, nie wiem czy ekipę zbiorę. A jak nie to to pojechałabym pod namioty ze znajomymi gdzieś, oczywiście jeśli zbiorę ekipę, bo to ostatnio może być problem... Za tydzień piknik w przedszkolu, dwa tygodnie później Kraków - Łagiewniki, później głupi Supraśl... Tęsknię za studiami, wiem, że to tylko narazie, później będę zmęczona, ale chcę. Za dwa tygodnie spotkanie popielgrzymkowe, ale mnie nie będzie :(

Dzis taka myśl, trochę ściągnięta od jednej osoby, ale ciekawa... Zaczynam w skrócie od tego opowiadania od Kubusia, który nigdy nie sprzątał, nie pomagał mamie, uwielbiał piłkę nożną i tylko tym się interesował. I tak zaczęło się kazanie dla dzieci niepełnosprawnych. Ciągnąc dalej, jednego dnia postanowił posprzątać swój pokój, pomyć naczynia, odkurzyć salon, odgrzać zupę dla mamy, pomógł jej wnieść zakupy i wiele innych rzeczy. Mama zdziwiona, ale i zadowolona z syna. Ten jednak przynosi jej rachunek na którym wypisane jest: sprzątanie pokoju - 10 zł, mycie naczyń - 5 zł, odkurzenie salonu - 7 zł i tak dalej, podpisane Kuba. Mama odwróciła kartkę i napisała: 9 miesięcy w brzuchu - 0 zł, bolesny poród - 0 zł, codzienne karmienie piersią - 0 zł, przebieranie śmierdzących pieluch - 0 zł i tak kilka innych rzeczy napisała. Po czym narysowała wielkie serce. kiedy Kuba wziął kartkę w rękę zrobił się czerwony i chciał zapaść się pod ziemię. Było mu wstyd. Za to mama pocałowała go w czoło i zaprosila na lody.
I tutaj zaczyna się moja myśl - Czy kiedykolwiek Pan Bóg wystawił mi rachunek? Nawet za najprostsze rzeczy: dzisiejsza ładna pogoda - 10 zł / albo w podziękowaniu Ojcze nasz; dzisiejszy obiad - 25 zł / albo chociaż "Za ten posiłek..."; dobra pizza - 35 zł albo chociaż dziękuję. Nie ma do mnie pretensji, że nie podziękowałam za najprostsze rzeczy, nie oczekuje pieniędzy, żadnych darów za to, nie chce NIC. Kocha... Czyż to nie jest piękne? My ludzie z chęcią byśmy ciągle do Pana Boga narzekali: a za dużo pracy, a za bardzo się nudzę, a tęsknię... i wiele innych rzeczy. A nie potrafię podziękować.
Dużo tego wyszło :p Pomódlcie się za mnie, zmieniła się bardzo, nie potrafię tego zaakceptować. Dobranoc! I jeszcze dwa wspomnieniowe zdjęcia :D