sobota, 11 czerwca 2011

modlitwa II

Panie Jezu!
Ty widzisz wszystko co się u mnie dzieje, ale jest we mnie natura kobiety, która uwielbia gadać i żalić, kiedy jej ciężko... Dziś usłyszałam wiele słów, od tych bardzo miłych po te sprawiające ból, ale jedyne, które zostaną na długo w moim sercu, to te przez Ciebie wypowiedziane dziś w kaplicy: DOROTKO, CO JA BYM BEZ CIEBIE ZROBIŁ? Słowa, które uświadamiają mi, że kochasz mnie. Ba! Ja to zawsze wiedziałam, ale jakoś nie mogę tego poczuć, "namacalnie dotknąć". A jak każdy człowiek potrzebuje tego dotyku, dlatego też mówisz do mnie dziś te, może czułe słowa, ale uderzające w serce. Bo Ty wiesz jak podejść z miłością do kobiety ;) Wiem też, że taki trudny czas jest potrzebny w życiu, taki czas też nas kształtuje, ale to co wiem nie umiem wprowadzić w życie. Wiele wysłuchanych konferencji, wiele spowiedzi, rozmów, słów, wiedzy, a tak mało doświadczenia...
Słowa te pokazują mi też Twoją miłość, cierpliwość i wrażliwość względem mnie. Bo choć może nie akceptuję niektórych rzeczy w sobie, bo może chciałabym wiele w sobie zmienić, nad tak wieloma chciałabym zapanować, chciałabym się nie bać, uśmiechać tylko, chciałabym, żeby ludzie mnie lubili i szanowali to pokazujesz mi tymi słowami, że chcesz mnie TAKĄ JAKĄ JESTEM! I wiem, że łatwo to się pisze, w życiu będzie trudniej.Mówisz dziś: Doroto, pełna miłości, wrażliwości, bólu, strachu, pełna radości i odwagi zarazem, co ja bym bez Ciebie zrobił, bez Ciebie, taką, jaką jesteś...?
Trudne słowa, olanie, brak akceptacji, brak miłości, strach, grzech, błędy, zazdrość, pewne niespełnione pragnienia, zbyt wielkie wymagania etc to powoduje te walkę. Nie proszę o to byś to zabrał, ale bądź przy mnie, pragnę tylko tego byś mnie przytulił!
Oddaję Ci to wszystko, oddaje Ci moją rodzinę, przyjaciół, kapłanów. I jeszcze chce Ci podziękować... Zwłaszcza za te święcenia dziś - czas łaski i radości, za dzień skupienia - choć niektórzy twierdzili, żebym nie szła, za wieczorną modlitwę do Ducha Św i za ten czas smutku, za to, że nie dostaje tego wszystkiego co chcę... Dobranoc Przyjacielu!

Piosenka na dziś ściągnięta z opisu gg pewnego ojca ;)
http://w69.wrzuta.pl/audio/66BhTvfzoz1/13.modlitwa_jonasza

2 komentarze:

  1. Jak dobrze jest wiedzieć, że ktoś myśli podobnie i nie jest się samemu ze swoimi myślami. Podpisuję się pod wszystkim o czym piszesz (jakbym czytała we własnym wnętrzu). Szczególnie w słowach, iż Bóg pragnie nas takimi jakimi jesteśmy naprawdę. Trudno w to uwierzyć chwilami, kiedy popełniamy fatalne błędy czy przegrywamy ze słabościami. A On jednak niezmiennie kocha.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odważny, szczery wpis! Mi jest trudno w ten sposób z Panem Bogiem porozmawiać - prosto, bez udawania. Dzięki Dorotka... I pamiętam o Tobie bez przerwy.

    Trudne sprawy przeminą, bo - jak mówi Dr N. z naszej uczelni - po śmierci jest zmartwychwstanie!

    OdpowiedzUsuń