poniedziałek, 28 lutego 2011

Marta to JA!

Dziś fragment Ewangelii dobrze nam znany... Łk 10, 38 - 42!
"Marto, Marto, troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba tak mało, albo tylko jednego." Czy często nie jesteśmy tą Martą właśnie? Która szuka okazji by nie spotkać się z Bogiem, która boi sie spotkania z Nim twarzą w twarz, która, ucieka w obowiązki i codzienność, która zapomina o najważniejszej rzeczy, która myśli, że robi tak wiele dobrego i potrzebnego, a zapomina o spotkaniu?
Wiecie, kiedy przychodzi się do Przyjaciela w gościnę, on jak najlepiej chce nas ugościć, chce zrobić dobrej herbatki, biega by dosmażyć kotlety, by pokroić ciasto, by było czysto, by nie brakowało czegoś na stole, by nam ciepło było. Pomyśl teraz, czego najbardziej potrzebujesz idąc do Przyjaciela? Jego kawy, czy kapci, czy czegoś innego? Ja potrzebuję Przyjaciela, jego obecności! Wiecie tak samo jest z Bogiem, cieszy się kiedy dbamy o Niego w drugim człowieku, kiedy mówimy do Niego, kiedy chcemy zrobić wiele dobrego, kiedy mamy ekstra pomysły, ale brakuje Mu nas. Nie raz pełni pychy pytamy Boga tak jak Marta:" Panie, czy Ci to obojętne, że moja siostra zostawiła mnie samą przy usługiwaniu? Powiedz jej, żeby mi pomogła." Może te słowa nie brzmia identycznie, ale mówimy: "Panie ja tak wiele chcę zrobić, Panie czy Ci to obojętne że tak wiele robię, że udzielam się w Oazie/ LSO/ zespole/ że jestem księdzem/ że uczę w szkole...? Przecież to tak wiele! Pewnie, że wiele. Ale czy i człowiek niewierzący, człowiek nie chodzący do Kościoła, człowiek którego nie obchodzi Jezus, nie może robić dobrych rzeczy? Pewnie, że tak! Wiecie Bóg w tej Ewangelii chce pokazać, że często jesteśmy nieobecni, rozkojarzeni, zamknięci na Niego. Potrzeba tylko jednego... naszego SERCA! I kiedy już On ma nasze serce, możemy tak jak to mówi o.Piotr: "Zostawić Chrystusa dla Chrystusa!" I nie neguję tutaj ludzi, którzy robią wiele dla Chrystusa. Ale wiem, że ja sama jak Marta troszczę się nie o to co trzeba, że ważniejsze od Chrystusa i relacji z Nim są relacje z ludźmi...

Bóg mówi: "To Ty jesteś tą, która  swoją pięknością zapiera mi dech w piersiach(...) Pragnę głębi Twojego serca, tego miejsca, które jest najprawdziwszą tobą. Nie jestem zainteresowany kobietą, jaką Twoim zdaniem powinnaś być. Pragnę zbliżenia z tobą PRAWDZIWĄ!"   Trudne.... !!!

2 komentarze:

  1. Ja osobiście mam wiele sympatii do postaci Marty. Kobieta chciała dobrze, co więcej - zachowywała się jak na kobietę i gospodynię przystało. Oczywiście Pan Jezus ma rację mówiąc, że troszczymy się czasem o zbyt wiele. Jednak wydaje mi się, że warto mieć w sobie i coś z Marty, i coś z Marii. A tak w ogóle to musiały być sympatyczne siostry

    Pozdrawiam Dorota!

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudne... Ale prawdziwe i piękne:)
    I tak sobie myślę... Chyba nie chciałbym, żeby nasza wiara była łatwiejsza :)
    Uśmiechu! +

    OdpowiedzUsuń