piątek, 1 lutego 2013

zabiłaś kogoś?

I po Zakopanym, takie trzy dni, intensywne, ale WARTO BYŁO :D Niestety na nartach nie pozjeżdżałam, bo nie mogłam, choć chciałam...

Oprócz pięknych gór, widoków, samotnych spacerków i głupawek przy winku i kominku, były to dla mnie ogromne rekolekcje...
Po pierwsze... Bardzo ciekawa młodzież, zagubiona, ucząca się miłości, ale również bardzo szczera... Pokazali mi ile dobra jest w nich. Wystarczyło tylko poprosić, nawet te tzw "największe zakapiory" bez przymusu rozkładały talerze, jeszcze pytając się, czy widelec leży po dobrej stronie ;p
Po drugie... wypoczywał tam o.Wojtek - redemptorysta - głosił dwa razy kazanie. O tym, że każdy z nas potrzebuje miłości i bycia kochanym. Widać było reakcję tych gimnazjalistów. Ale najmocniejsze były słowa gimnazjalistki, tzw. ADHD (z racji zachowania :p ). Po kazaniu ojca, pełna takiego spokoju, jako jedyna z gimnazjalistów powiedziała: Panie Boże prosimy naucz nas kochać innych tak jak mówił dziś o tym o.Wojtek...
Po trzecie... Cisza i spokoj w gorach :D Zabawa z 5,5 - letnim Kubą przyniosła mi wiele radości. Ale najlepsza była nasza rozmowa na Mszy, jak nie poszłam do Komunii:

Kuba: A Ty nie idziesz z nimi?
Ja: Nie, nie mogę...
K: Dlaczego?
J: Bo popełniłam grzech...
K: Co to znaczy?
J: Zrobiłam coś złego... Zwłaszcza  drugiej osobie...
K: Zabiłaś kogoś...?

Można by się uśmiechnąć... Ale pomyślałam, tak zabiłam... Zabiłam drugą osobę słowem, i to złym.... Chyba czymś normalnym stało się dla mnie ranienie osoby złym słowem i to wypowiadanym za plecami...
Jak często zabijam drugą osobę słowem, wyśmianiem, obrażaniem, gestem?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz