sobota, 24 listopada 2012

jak?

Gaude Mater Polonia
Dziś zaczynam od tej pieśni, bardzo, ale to bardzo ją lubię. A dziś chór wykonywał ją na Mszy z okazji wniesienia do parafii relikwii krwi JPII.

Co u mnie? Są radosne momenty i te bardziej beznadziejne.
Po pierwsze - obie moje rodziny są wybrane już przez darczyńców, super ludzie.
Po drugie - walka sama z sobą. Walką ze zniechęceniem i dołowaniem się, z lenistwem i egoizmem. Staram się... Ale trudno kochać kogoś kto mnie zranił. Zaakceptowałam to! Nieraz tylko dziwie się skąd jeszcze te emocje? Ale wiem, że kiedy chodzi o osobę, która jest dla mnie ważna to jest jeszcze trudniej. Skąd wiem, że zaakceptowałam? Bo potrafię panować nad uczuciami które się pojawiają. 


ZAAKCEPTOWAŁAM to - będą jeszcze długo we mnie te emocje i uczucia ( bo jestem tylko człowiekiem) - radzę sobie z tymi uczuciami - nieraz jeszcze tylko wywołują smutek - teraz potrzeba czasu i dużo modlitwy... Najpiękniejsze jest, że On wie co robi i co chce mi pokazać, albo mnie nauczyć :) Nieraz myślę tylko o świętych: jak św. Klemens mógł wytrzymać, że ktoś pluje mu w twarz, jak Maria Goretii potrafiła wybaczyć swojemu oprawcy, jak Gerard Majella zniósł te wszystkie pomówienia względem niego, jak Kolbe potrafił wystąpić i powiedzieć, idę na śmierć za niego, jak Matka Teresa potrafiła dosłownie zostawić wszystko i pójść do biedaków, jak ona kochała mimo wszystko, jak Joanna Beretta Molla musiała kochać dziecko które w niej jest...  BÓG i MIŁOŚĆ! Nie było nic innego...




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz