środa, 3 października 2012

Bo są dziećmi :)

 Na początek dziś piosenka:
http://www.youtube.com/watch?v=r5V3FT3RXx4&feature=related

Jakiś ponad miesiąc temu miałam ciekawą sytuację... Na pielgrzymce za bycie muzycznymi dostawaliśmy w podziękowaniu takie plastikowe instrumenty. Jak dotarliśmy na Jasną Górę, Monika nie miała gdzie tego schować i wrzuciła mi do plecaka. Tak więc później zapomniałam jej oddać i zostało to u mnie w domu. Robiąc porządki w plecaku zostawiłam jej i swoją zabawkę na wierzchu. Cały czas powtarzałam mojemu młodszemu rodzeństwu, żeby uważali na tę trąbkę bo jest mojej koleżanki. Wchodzę jednego pięknego dnia do domu i od progu wita mnie moja ośmioletnia siostra Ania i mówi, że ona nie chciała, że przez przypadek na to usiadła. Nie domyśliłam się o co jej chodzi. Ale wchodzę do ostatniego pokoiku, a tam mój dziewięcioletni brat Piotrek siedzi z trąbką podzieloną chyba na 6 części i... próbuje ją skleić. Ale czym? klejem takim w sztyfcie do papieru... Zaczęłam się śmiać. Kiedy wzięłam od niego tę zabawkę rozpadła się. A na to Piotrek: Oj, rozpadło się. Ale daj, nie skleiłem wszystkich części to dlatego. Powiedział to z wielkim przejęciem. Oczywiście sytuacja mnie rozśmieszyła, ale jak bardzo ucieszyła to nawet nie wiecie. Nieważne, że to Ania rozwaliła, jak trzeba to oni sobie wzajemnie poradzą. A wiecie dlaczego? Bo są dziećmi. To jest naturalne u nich. Nieważne, że kłócą się mocno, nie raz się biją, czy dokuczają sobie. To właśnie w takich sytuacjach wychodzi ich bycie dziećmi: chęć do pomocy, spontaniczność, wrażliwość na drugą osobę, ale też i odpowiedzialność jakaś.

Dlaczego taka refleksja? To do wczorajszej Ewangelii: " On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: "Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego." Bądźcie jak dzieci! Co to znaczy być jak dziecko. Nad tym wczoraj długo myślałam. I pewnie, że to ta dziecięca ufność, zawierzenie się, ale właśnie jeszcze taka czystość, otwartość, wrażliwość, spontaniczność, chęć do pomocy.
Druga rzecz, to dzieciaki na początku są sobą. Fakt, biorą przykład z rodziców, ze starszych, mają swoje autorytety, ale są sobą. Nie boją się płakać, prosić, gniewać, smucić, ale i cieszyć małymi rzeczami. Patrzcie, dziecko powie mamie co chce, na co ma ochotę. Nie zawsze rodzic mu to da, czy na coś pozwoli, bo to wynika z jego troski o malucha. Tutaj znowu Bóg przypomina mi, Dorotko, jestem Twoim tatą, nie bój się mnie o coś prosić, wyrażać swoje zmartwienia, czy pragnienia, możesz płakać przy mnie, bądź moim dzieckiem! Ale wiedz o tym, że ja wiem co jest dobre dla Ciebie, dlatego nie spełnię Twoich wszystkich pragnień.
I trzeci aspekt... Dzieci od pierwszych chwil narodzin poznają świat, zachwycają się nim, cieszą się nowymi rzeczami. I chyba właśnie tego mi brakuje... radości z tego co Bóg mi daje, z tego wszystkiego co mnie otacza, brakuje mi takiego zachwycenia się Bogiem i otaczającym mnie światem.

Takiej właśnie radości pragnę: :D
Co do zachwytu to dodaję zdjęcie, pięknie było:

I jeszcze dla 4 osób ważna wiadomość... Drogi o.Macieju, o.Piotrze, Kasiu i Karolino: "Niech Cię Pan błogosławi i strzeże, nich Ci Pan swój pokój da" :) To tak z okazji urodzin i pamiętam w modlitwie :) Bo jak to powiedział ostatnio jeden zacny Redemptorysta: Jednym z największych prezentów jaki może dać ksiądz jest modlitwa ( w tym przypadku chodziło o Mszę), myślę, że i ja jednym z największych prezentów jaki mogę Wam ofiarować jest codzienna modlitwa za Was :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz