piątek, 17 sierpnia 2012

Dzieci...

I co jeszcze? Dzieci. To było piękne na pielgrzymce, że nawet kiedy nie miałam siły, nie chciało mi się wchodząc do jakiegokolwiek miasta witały nas dzieciaki. Ich uśmiech i radość wywoływały mój uśmiech. Wczorajszy dzień to też spotkania z dziećmi: Marysia, Gerard, dzieci Marka... Patrzę na nie i myślę kiedy ja będę matką...? Aż mi się łezka w oku... Panie Boże, czy kiedykolwiek będę je miała? O to samo pytałam wczoraj Matkę Bożą... Dlaczego ich pragnienie jest tak wielkie? Nie rozumiem tego... Kocham je!

Parę obrazków (demotywatorów) apropo dzieci i rodziny ;)






2 komentarze:

  1. Ja też uwielbiam dzieci i też marzą mi się moje własne :)
    Ja, będąc w zeszłym roku na pielgrzymce podziwiałam dzieci, które szły na Jasną Górę na własnych nogach!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak, bardzo cieszę się tym, że mi dane jest przeżywać teraz ten cudowny stan błogosławiony. Chwała Panu! :)

    OdpowiedzUsuń