piątek, 17 sierpnia 2012

Dorotko, jestem Twoja mamą

Czemu u mnie zawsze dużo się dzieje...? ;p

Wczoraj przywitaliśmy Matkę Boską Częstochowską, jest czym się cieszyć. Byłam u Niej zaledwie kilka dni temu, a Ona z powrotem przyjechała tutaj. Nic się nie zmieniła, te oczy pełne miłości i troski. Miałam "zaszczyt" witać ją od młodzieży naszej parafii. Pięknie było uklęknąć przed Nią i spojrzeć prosto w oczy... Poczułam wtedy słowa tematu pielgrzymki: Oto Matka Twoja, Dorotko, jestem Twoją mamą...

Powracam do pielgrzymki... miałam ogromne lenistwo w sobie i niechęć do modlitwy. Nie wiem skąd się u mnie to brało. Szatan mocno działał i robił wszystko by nie modlić się, rozpraszał, kusił. W pewnym momencie ludzie zaczęli modlić o męża dla mnie na różańcu i nie tylko. Na początku taka trochę "beka", ale potem zbił mnie tekst Kasi, parafrazując: Czarna, jak jechaliśmy z mamą do Was modliłyśmy się różańcem. Podałam intencję, o dobrego męża dla Doroty i wiesz co, pierwszy raz zachciałam mieć męża... Hm... Najpierw mój uśmiech, potem rozkmina... Jak bardzo Pan Bóg działa poprzez modlitwę ludzi. Ja narazie nie znalazłam męża, ale jakie dobro wyciągnął z tej modlitwy. Może właśnie po to była potrzebna ta intencja na pielgrzymce ;)
Jak zawsze w życiu, tak i na pielgrzymce ucieszyły mnie bardzo małe rzeczy, ten tekst Kasi, pepsi którą nagle przyniósł mi Tomek, modlitwa za męża, kłótnia Piotra i Roberta o śpiewnik podczas Godzinek. Nie wiedziałam, że rozmawiając z druga osobą tak bardzo mogę jej pomóc, a podeszłam zapytać tylko dlaczego idzie smutna... ;)

A jutro... wyjazd do Otrębus, Warszawa, praca licencjacka. Wczoraj był dość trudny, ale piękny dzień. Podjęte decyzje wprowadziłam w życie... Trudne to było, ale przyniesie owoce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz