poniedziałek, 12 sierpnia 2013

dziękuję za EPP :)

Dziękuję Ci Boże...
za to, że mogłam pójść na pielgrzymkę,
za to, że było ciężko, zwłaszcza od "apelu pożegnalnego" aż do dotarcia do Częstochowy
za to, że się łamałam,
za Twoje miłosierdzie,
za to, że odważyłam się pójść do spowiedzi,
za ludzi na pielgrzymce,
za Maurycka, dzięki któremu humor zawsze wracał...

Jak napisałam, było ciężko, ale też pięknie.
Wiecie co było piękne, np sytuacja z Ula. Poprosiłam o zastrzyk, wiadomo na co :p powiedziała, że nie ma przy sobie tego, że mam iść do karetki. Ale karetki nie było, tak więc do sanepidu, tam czasu nie mieli. Zrezygnowana poszłam "umierać" z bólu na koc. Przekonana, że przemęczę kolejny etap, nie minęło 10 minut Ula z uśmiechem przychodzi i mówi, że już wszystko ma. Nie lubię zastrzyków, ale wtedy pojawił się uśmiech na twarzy :D Przeżyję!!! Byłam pewna, że zapomni, bądź nie będzie miała czasu.

Ostatni dzień walczyłam z sobą mocno. O co? Chyba o poczucie własnej wartości. Mam z tym ogromny problem... Tylko dlaczego?

Tutaj zdjęcie z EPP, mnie tam nie było, ale mocne jest!


1 komentarz:

  1. Pielgrzymka to naprawdę musi być cudowne doświadczenie, mam nadzieję że i ja będę mogła kiedyś się wybrać... Pozdrawiam i zapraszam do mnie : )

    OdpowiedzUsuń