piątek, 15 czerwca 2012

Dobro

Jezus powiedział do tłumów: "Z królestwem Bożym dzieje się tak, jak gdyby ktoś nasienie wrzucił w ziemię. Czy śpi, czy czuwa, we dnie i w nocy nasienie kiełkuje i rośnie, on sam nie wie jak. Ziemia sama z siebie wydaje plon, najpierw źdźbło, potem kłos, a potem pełne ziarno w kłosie."

Myślałam dziś na tą Ewangelią, nie wiedziałam pod co to podpiąć i znalazłam ciekawy komentarz ks. Twardowskiego. "Za mało mówimy o dobru, jakie jest wokół nas. Najczęściej widzimy samo zło. Jest jeszcze to wielkie dobro, jak Najświętszy Sakrament, Eucharystia, Komunia Święta na co dzień.
Jesteśmy tak zagłuszeni złem, o którym nam stale mówią, że nie dostrzegamy dobra, które rośnie choć tego nie widzimy. Dobro w nas, chociaż uważamy siebie za nienajlepszych, dobro w sąsiadach, których uważamy często za najgorszych, dobro w świecie, o którym mówimy, że jest ponurakiem. Tyle jest poświęceń, powołań, tyle krwi rozdawanej ludziom przez ludzi, by ich ratować, tyle modlitw. Zło samo zdechnie, dlatego że powstało w czasie, a czas się skończy, kiedy świat zwymiotuje zło i kiedy się skończy wiek po wieku. Dobro jest nieśmiertelne, bo powstało z Boga i powraca do Boga. Dobro zawsze a nas będzie"

Ostatnio mam mało czasu na modlitwę i mało chęci na to, ale może potrzebny jest taki czas pustki... Bóg obecny jest w moim życiu, wiem że jest obok mnie i często sie do Niego zwracam, ale jakoś trudno mi coś "dodatkowego" zrobić np spotkać się z Nim sam na sam w kaplicy, czy na Eucharystii....
Wczoraj spotkałam koleżankę, która jest w postulacie u franciszkanek... Jaka ona jest szczęśliwa, z jakim zaparciem odpowiadała na nasze pytania, jak ciekawie opowiadała... Zapytałam ją, pewnie dużo się modlisz? Ona na to, że nie ma czasu na modlitwę, za dużo pracy ;p Ale jak opowiadała, to całe jej życie jest modlitwą ;) Robi dużo dobrego.
Drugą rzeczą która wczoraj mnie uderzyła to kilka słów drugiej koleżanki... Powiedziała o sobie, ale to prawie tak, jakby walnęła mnie w twarz.... Opowiadała o swoich wakacjach, że Malta, potem pielgrzymka i Rumunia i nagle mówi, że zapomniała jeszcze o rekolekcjach oazowych... Nie było by nic extra w tym, gdyby nie powiedziała później coś w stylu: Miałam nie jechać na te rekolekcje, nie chciało mi się. Mam inne plany na te wakacje, może gdzieś ze znajomymi pojadę,  jakieś morze, może obóz w górach... Ale później pomyślała, że ma tak wiele SWOICH pragnień, a żadnego z nich nie "konfrontowała" z Bogiem, że to były tylko jej pragnienia. Zaczęła się modlić i prosić Boga by pokazał jej co On chce i... jedzie. Prosta historia....

A ja... mam wiele pragnień i planów i Boże proszę pomóż mi dojść do tego co Ty chcesz, a wiem, że chcesz dla mnie najlepiej ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz