piątek, 3 grudnia 2010

wehikuł czasu... to JEST (byłby) cud!

Tak to demotywator na którym napisano: "Baza - jedno z piękniejszych wspomnień z dzieciństwa" My też takie robiliśmy, oj i jeszcze wiele innych rzeczy ;p ;p
Przerwa była... z powodu natłoku wydarzeń i pracy... ;) Zimno...ale są sytuacje które ocieplają od środka. I wczoraj był taki wieczór, kiedy z Ola i Karolina do 24 gadałyśmy, wspominałyśmy... Jako dzieciaki uwielbiałyśmy w nocy gadać, śmiać się, rzucać poduszkami, głupawki, trudne tematy. Często rodzice wchodzili do pokoju i mówili ze inni spać przez nas nie mogą ;p I wczoraj też tak było, tata wszedł i upomniał nas. Gdy wyszedł to parsknęłyśmy śmiechem... tak jak kiedyś trudno było się uspokoić. DZIĘKUJĘ ;* Nie wszyscy mają młodsze rodzeństwo, nie wszyscy mają siostry, nie wszyscy mają piękne wspomnienia ;) Wczoraj jedna z nich powiedziała, że nie wyobraża sobie gdzie indziej mieszkać jak w Elblągu, pomyślałyśmy, że kiedyś trzeba będzie sie rozstać, ale pięknie będzie wspominać ;) Wczoraj ładny tekst usłyszałam: "Wspomnienia- najlepszy wehikuł czasu" Nie musimy powtarzać słów piosenki: "wehikuł czasu to byłby cud" - Mamy ten wehikuł czasu, każdy z nas ;D
Z wczorajszej rozmowy wyniosłam dwa piękne stwierdzenia (trochę zmienię)... "Są ludzie po których stracie, odejściu, nie pojawi się smutek, ale wypowiadając ich imię pojawi się uśmiech i radość, bo tak wiele dla nas zrobili, bo takich ich pamiętamy, bo rozdawali tę radość" I wiecie...Nie chodziło tutaj o kogoś, kto umarł, ale o kogoś kto wyprowadził się, kto już nami się  nie trzyma...
I te nasze gadki skończyły się na tym, że masakrycznie trudno wstawało nam się na RORATY! I tu też wraca wspomnienie, jak wstawało się o 6, bo roraty na 6.45. Brało się lampion w rękę, wcześniej zrobiony dobry uczynek, i jaka radość była jak ksiądz wylosował dla mnie/nas Maryję na cały dzień, zbierało się karteczki, trudno było śpiewać "Chwała na wysokości Bogu", ale była radość. Muszę sie pochwalić Krzysiu, że tak jak Tobie, tak i mi udało się być na wszystkich roratach u nas na 6. Cieszę się z tego, bo w zeszłym roku byłam tylko 3 razy przez cały czas ;) I warto zacząć dzień od spotkania z Jezusem. Może nie jest to idealne, może bardzo mocno nie ogarnięte, bo zimno jest, bo spać się chce, ale szczere i wymagające. Ludzie nawet nie wiedzą ile tracą nie przychodząc na te poranną Mszę. Ostatnio stojąc na Mszy pomyślałam, że to prawie jak na pielgrzymce... ;p No tak prawie robi wielką różnicę! Msza o 6, człowiek niewyspany, zimno mu, po Mszy rusza dalej w drogę, rusza w codzienność, w swoje życie, w "pielgrzymkę po Elblągu". Hm... Wieczorem zmęczony i niewyspany pada na łóżko, ale jak inny był ten dzień, kiedy zaczął od spotkania z Przyjacielem.
ZAPRASZAM chociaż raz na roraty! Warto! U nas parafii na 6 są.
Dziękuje Boże za uświadomienie sobie wczoraj kilku rzeczy i za ten prezent urodzinowy, który niedawno odkryłam ;D 
Piosenka na dziś....Wehikuł czasu

6 komentarzy:

  1. Pamiętam, że jak byłem młodszy, też z braćmi budowaliśmy takie bazy, była świetna zabawa :)
    Wspaniale, że starasz się być na roratach regularnie - myślę, że nie ma nic piękniejszego, niż zacząć dzień z Panem, właśnie w ten sposób - w Eucharystii. Pozdrawiam serdecznie, z Bogiem! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mhmm roraty są piękne...

    ... ale do pielgrzymki jednak im daleko!

    A co do wspomnień - dobra rzecz, ale czasem zgubna, jeśli za bardzo skupiamy się na nich, a nie na tym, co jest tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak...taka grudniowa pielgrzymka :) Piękna sprawa:) Też sobie ostatnio tak pomyślałem, w kontekście tego wstawania:) Chociaż mi się wstaje coraz lepiej...tylko trzeba będzie iść w niedziele na 7.00 na Mszę żeby nie wypaść z rytmu:)
    Życzę wytrwałości w porannym wstawaniu:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię wspomnienia, a i określenie "wehikuł czasu" jest interesujące:)Dla mnie wspomnienia to też szkoła samej siebie ze spojrzeniem realistki, by nie popełniać błędów, które już za mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Hah bazy w pokoju czy tez na podwórku; energia która rozpiera cię w dzień i w nocy; chowaniec z tymi(nami) dzieciakami; Wojna i okrzyk "Borszewiki do ataku"; bieganie na około bloku...
    oj można by dużo wymieniać takich rzeczy ; D
    A co do rorat to było trudno wstać serio, to była masakra;P Ale jaka radosna masakra ;)
    A co do twojego prezentu to jest serio taki.. oryginalny? prosto od Boga? Obie wersie są dobre ;) Pozdrawiam i uśmiechu życzę xD

    PS. Przypomniały mi się słowa jakie wczoraj wieczorem mówiłam. Jak ty robiłaś oddech to ja
    (dokładnie ty i Ola ;P .. no dobra ja też) mówiłam że byśmy się już kładły bo nie wstaniemy rano i co.. dobiłyśmy do północy ;)
    Fajnie było i bardzo fajnie wspominać xXxD

    OdpowiedzUsuń
  6. To co sprawia, że jesteśmy jacy jesteśmy, to nasza przeszłość, czyli wspomnienia - innymi słowy :) Warto wracać do każdej chwili swojego życia. Wracać, nie znaczy rozpamiętywać wiekami! Wracać, by zobaczyć co lub kto sprawił, że jestem jaki jestem... A Ty jesteś jak a jesteś... To jest nasze piękno!:)
    Będzie uśmiech... będzie radość, ale myślę, że będzie też trochę takiego zwykłego, ludzkiego smutku... tęsknoty...
    A tak nawiasem, to może pochwaliłabyś się tym prezentem, my też chcemy się ucieszyć:)!:) Uśmiechu!:) +

    OdpowiedzUsuń